Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Sobotni mecz zaczął się od wyraźnej przewagi gospodarzy, którzy już w 10. minucie wyszli na prowadzenie. Seria błędów w defensywie Zawiszy sprawiła, że Fedor Cernych urwał się rywalom na lewej stroni i wpadł w pole karne, oddając piłkę Grzegorzowi Boninowi. Ten ze spokojem posadził na ziemi obrońcę i ze spokojem pokonał Andrzeja Witana. W 23. minucie kolejna składna akcja gospodarzy zakończyła się strzałem Bonina z 18 metrów tuż nad bramką Zawiszy. Po kilku minutach beniaminek Ekstraklasy zadał drugi cios. Marcin Kalkowski zagrał piłkę z obrony, Cernych nie dał się złapać Andre Micaelowi i słabym, ale precyzyjnym strzałem przy słupku zaskoczył Witana. Emocji w pierwszej połowie nie brakowało. Kontaktową bramkę dla gości strzałem lewą nogą z pola karnego zdobył Jakub Wójcicki, ale gospodarze momentalnie odskoczyli znów na dwie bramki. Po akcji z Boninem Przemysław Kaźmierczak podciął piłkę nad bramkarzem Zawiszy. Futbolówka dotknęła poprzeczki, a do bramki gości wpakował ją Bonin. Po przerwie nadal trwała wymiana ciosów. W 50. minucie po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Cernych, który wykorzystał doskonałą akcję i świetne podanie Bożoka. Na odpowiedzi gości nie trzeba było długo czekać. Trzy minuty później. Piłkę w pole karne wrzucił Luis Carlos, a futbolówkę do siatki skierował Drygas. Drużyny nie zwalniały tema. W ciągu kolejnych 10 minutach groźne strzały oddawali kolejno: Carlos, Cernych i Porcellis. W 78. minucie Cernych miał idealną okazję do skompletowania hat tricka. Po podaniu Nowaka znalazł się sam na sam z bramkarzem Zawiszy. Próbował go przelobować, ale uderzył obok słupka. Trzy minuty przed końcem gospodarze jeszcze podwyższyli wynik. Bonin podał z prawego skrzydła do ustawionego na 12 metrze Szałachowskiego. Pomocnik, który pojawił się na boisku zaledwie cztery minuty wcześniej, uderzył z pierwszej piłki koło słupka i Górnik prowadził już 5-2. Po meczu powiedzieli: Jorge Paixao (trener Zawiszy Bydgoszcz): "Popełnialiśmy za dużo błędów w defensywie, po których traciliśmy bramki, jakich nie można tracić. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie zaczynały się od strat i choć zdobywaliśmy kontaktowego gola, to szybko traciliśmy kolejnego. W tym meczu nasza obrona nie istniała. Tracąc pięć bramek, nie można wygrać". Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): "Muszę bardzo pochwalić zespół, bo po takiej porażce, jak z Legią, kiedy straciliśmy pięć bramek, dzisiaj tego nie było widać. Przez cały tydzień rozmawialiśmy, że musimy atakować, że każda akcja kończyć się musi strzałem, bądź dośrodkowaniem i z takim nastawieniem wyszliśmy na boisko. Staramy się w taki sposób kształtować atmosferę w szatni, żeby zawsze było pozytywne nastawienie, niezależnie od wyniku ostatniego meczu. W spotkaniu z Zawiszą można mieć jedynie pretensje o dekoncentrację, jaka następowała po zdobyciu drugiego i czwartego gola". Górnik Łęczna - Zawisza Bydgoszcz 5-2 (3-1) Bramki: 1-0 Grzegorz Bonin (10.), 2-0 Fiodor Cernych (32.), 2-1 Jakub Wójcicki (39.), 3-1 Grzegorz Bonin (42.-głową), 4-1 Fiodor Cernych (50.), 4-2 Kamil Drygas (53.), 5:2 Sebastian Szałachowski (87.). Żółta kartka - Górnik Łęczna: Lukas Bielak. Zawisza Bydgoszcz: Alvaro Gomes, David Fleurival. Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 3058. Górnik Łęczna: Silvio Rodić - Łukasz Mierzejewski, Maciej Szmatiuk, Marcin Kalkowski, Patrik Mraz - Grzegorz Bonin, Lukas Bielak, Tomasz Nowak (90. Wojciech Kalinowski), Przemysław Kaźmierczak, Miroslav Bożok (83. Sebastian Szałachowski) - Fiodor Cernych (78. Shpetim Hasani). Zawisza Bydgoszcz: Andrzej Witan - Anestis Argyriou, Paweł Strąk, David Fleurival, Andre Micael Pereira (52. Samuel Araujo) - Luis Carlos, Kamil Drygas, Alvaro Gomes (46. Wagner), Sebastian Ziajka - Jakub Wójcicki (65. Jorge Kadu), Rafael Porcellis.