Po czterech latach Onyszko zdecydował się odejść z klubu, który po spadku z Ekstraklasy nadal boryka się z finansowymi problemami i nie może dopiąć nowych kontraktów z zawodnikami, którym kończą się umowy. Z tego powodu "Zielono-Czarni" odwołali nawet sobotni sparing. "Planowany na sobotę mecz sparingowy ze Stalą Stalowa Wola nie odbędzie się ze względu na przedłużające się rozmowy ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami , dotyczące nowych umów. Klub podjął decyzję o odwołaniu sparingu, ponieważ nie chce narażać zawodników, którzy nie podpisali jeszcze nowych kontraktów, na ryzyko doznania kontuzji" - czytamy na oficjalnej stronie Górnika Łęczna. - Klub tak naprawdę liczy teraz pieniądze, z jakimi wystartuje do rozgrywek. Powiem szczerze, że jak rozmawialiśmy, to proponowano wcale nie najgorsze kwoty, jak na pierwszą ligę. Nie jest do końca tak, jak piszą niektórzy - twierdzi Onyszko, który sam przyznaje, że odszedł z klubu ze względu na inne możliwości rozwoju swojej kariery. - Niedługo będą jakieś rozstrzygnięcia, ale nie chciałbym zapeszać - mówił. "Trener Smuda zmienił się nie do poznania" Nad rozstaniem z Górnikiem, oprócz zawodników, zastanawia się także trener Franciszek Smuda. Szkoleniowiec przyszedł do klubu w grudniu ubiegłego roku, żeby ratować go przed degradacją. "Zielono-Czarni" nie utrzymali się w Ekstraklasie, a trener Smuda ma teraz wielki dylemat. - Powiem szczerze, że trener Smuda chyba zakochał się w Górniku Łęczna. Pamiętajmy, że na wschodzie mieszkają wspaniali ludzie. Tak, jak z nim rozmawiałem wczoraj i dzisiaj, to on nie wie jeszcze do końca, co zrobić z tym wszystkim. Naprawdę zależy mu, żeby zostać - przyznał Onyszko. Były trener bramkarzy Górnika zaznaczał także, że Franciszek Smuda bardzo się zmienił, a w klubie zaskarbił sobie serca wielu osób. - Pamiętam go jeszcze jako trenera, który mnie prowadził w Widzewie Łódź. To był wtedy człowiek bezkompromisowy. Ma być, jak on chce i koniec. W Górniku zobaczyłem natomiast kompletnie inną sylwetkę trenera Smudy. To był taki ojciec, wszystkich motywował, pomagał. Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Jak grałem, to nie było z nim w ogóle żadnej rozmowy. Teraz przede wszystkim słucha, można z nim porozmawiać, jest całkiem inny - argumentował Onyszko. W Górniku Łęczna piłkarze bardzo obawiali się pracy ze Smudą. Szkoleniowiec od dawna jest znany piłkarzom z bardzo ostrych treningów i bezkompromisowości. Jak twierdzą w Łęcznej, to już jednak minęło, a trener bardzo złagodniał po latach. - Wszyscy zawodnicy mówili: "O kurczę, ale teraz się będzie działo, ale będziemy biegali. Z trenerem Smudą nie ma lekko". Myślę, że wszyscy byli później bardzo pozytywnie zaskoczeni. Kilku zawodnikom było mega szkoda odchodzić i zostawiać trenera Smudę - mówił Onyszko. Górnik wciąż nie płaci Górnik Łęczna od dawna zmaga się z problemami finansowymi. Klub nie płacił zawodnikom w trakcie sezonu, a teraz nadal musi oszczędzać ze względu na duże zadłużenie. Mówi się nawet o kwocie siedmiu milionów złotych. - Wiadomo, że się oszczędza. Jako trener, nie mam wglądu do takich rzeczy, że na przykład wiem, jaki jest konkretny dług klubu. Rzeczywiście były problemy finansowe i nie płacono zawodnikom przez dłuższy okres czasu. Te zaległości nie zostały wypłacone w całości do dzisiaj - przyznaje Onyszko. Chociaż Onyszko odszedł z Górnika, ten z nim także nie rozliczył się do końca. Wobec byłego trenera bramkarzy, Górnik wciąż ma zaległości. - Wierzę, że klub do końca zachowa się elegancko i jak sytuacja troszeczkę się uspokoi, ureguluje to. Cztery lata przeżyłem w tym zespole i nigdy nic złego od Górnika nie zaznałem w takim sensie, że jak potrzebowałem jakiejkolwiek pomocy, czy prywatnej, czy innej, klub zawsze wyciągał do mnie rękę i nie mogę na niego złego słowa powiedzieć - zaznaczał Onyszko. Dobrą informacją dla Górnika na pewno jest fakt, że kopalnia LW Bogdanka nie zostawiła drużyny po spadku i wciąż będzie strategicznym sponsorem drużyny. Co istotne, będzie wspierać klub na takim samym poziomie, jak w poprzednim roku, kiedy grał on w Ekstraklasie. Przed "Zielono- Czarnymi" teraz jednak trudne tygodnie, które mogą okazać się kluczowe, jeśli chodzi o poziom sportowy drużyny. Z Górnika odeszło dziewięciu zawodników. Tym, którzy zostali, w wielu przypadkach kończą się dzisiaj kontrakty, a klub wciąż nie doszedł z nimi do porozumienia. Adrianna Kmak