Zaradzić na strzelecką suszę Cracovia od sezonu 14/15 praktycznie co roku miała w składzie napastnika, który gwarantował jej ponad 10 bramek w sezonie. Zaczęło się od Denissa Rakelsa, następnie były dwa świetne sezony Krzysztofa Piątka, poziom trzymali też jego następcy w osobach Airama Cabrery i Rafaela Lopesa. W 2020 roku coś się jednak zacięło. Od początku sezonu 20/21 przez skład Cracovii przewinęło się łącznie czterech napastników - Marcos Alvarez, Rivaldinho, Filip Piszczek i Filip Balaj, którzy łącznie uzbierali raptem 11 trafień. Dla porównania, w samym zeszłym sezonie trójka bocznych obrońców Pestka, Rapa i Kakabadze zdobyła tych goli 10. Na te problemy ma zaradzić Makuch, który początkowo w ogóle miał się przy Kałuży nie znaleźć. Z Miedzi bardzo chciał go wyciągnąć do Rakowa Marek Papszun, ochotę na "podkradnięcie" gwiazdy lokalnego rywala miało również Zagłębie Lubin. - Łączono mnie z paroma klubami, ale byłem wcześniej w kontakcie z Cracovią, znałem plan na przyszły sezon. Cracovia też jako klub mnie przyciągała, osoba trenera Zielińskiego. Fajny projekt, a przebiegało wszystko szybko, bo klub był na mnie zdecydowany, nie potrzeba było zbyt wielu rozmów, bo ja także byłem zainteresowany, więc szybko uzgodniliśmy szczególy - mówi nam napastnik. Gol strzelony na siedząco Jacek Zieliński już raz do Pasów ściągał zdolnego napastnika z Dolnego Śląska. Tym kimś sześć lat temu był Krzysztof Piątek, dla którego Cracovia okazała się trampoliną do wielkiej piłki. Trudno nie doszukać się pewnych podobieństw, Makuch jest jednak nieco innym typem napastnika niż Piątek, bazującym na innych cechach niż jego poprzednik na pozycji numer 9. - Na pewno to działa na wyobraźnię. Każdy napastnik by chciał robić taką karierę. Miałem to w głowie, że Krzysiek przeszedł przez Cracovię, też był ściągany przez trenera Zielińskiego. To też był ważny argument - dodaje Z Piątkiem, oprócz Dolnego Śląska, łączy go też inny fakt. Otóż obaj w swojej karierze strzelili gola... na siedząco. Piątek w barwach Pasów trafił tak w meczu z Koroną Kielce, a Makuch w zeszłym sezonie z poziomu czterech liter zdobył gola w wyjazdowym meczu z Arką Gdynia. To jest też zresztą trafienie, które wywołuje u niego największy uśmiech. Po pierwsze samoświadomość Nowy napastnik Pasów ma za sobą wyśmienity sezon, ale mimo bardzo dobrych liczb, 14 goli i 7 asyst, jest świadomy rzeczy, nad którymi musi jeszcze mocno popracować. - Najmocniej skupiam się na wykończeniu, bo widzę sporą rezerwę, że w niektórych sytuacjach mogę się lepiej zachować. Do tego dobre, kierunkowe przyjęcie piłki, ustawiające ją do strzału. Skupiam się też na szybszym podejmowaniu decyzji. W Miedzi trenerzy często wskazywali mi pewne elementy, co pomagało mi się rozwijać - tłumaczy 23-latek. To też tłumaczy, czemu najbardziej go irytuje, kiedy bramkarz wyłapie mu dobry strzał. Dużą rolę w jego rozwoju odegrała łódzka Szkoła Mistrzostwa Sportowego, której jest absolwentem. Tam poznał swoich przyjaciół, z którymi do dzisiaj utrzymuje kontakt chociażby poprzez wspólną grę w counter-strike. Stara się odwiedzać rodzinne miasto, kiedy tylko ma okazję. Ta nadarzy się również w tym sezonie, kiedy Cracovia uda się na stadion Widzewa. Niepodważalnym wzorem dla małego Patryka był Cristiano Ronaldo, którego sztuczki zapewniały mu zajęcie w wolnym czasie. - Zawsze po obejrzeniu jego meczu czy kompilacji na youtubie wychodziłem ze znajomymi na orliki i starałem się to odwzorować. Teraz zostało mi to pod kątem pracy, chęci zostawania dłużej po treningu, pójścia na siłownię - wspomina Tuż po ogłoszeniu transferu napastnik szybko zyskał aprobatę fanów Cracovii, chociaż kto wie czy nie przebiła go w tym jego dziewczyna, Martyna, szybko łapiąc bardzo dobrą relację z fanami. - Zrobiła trochę furorę wśród kibiców, ale interakcja z nimi wyszła naturalnie, bo oni też na pewno cieszą się, że mogą mieć taki bezpośredni kontakt - dodaje. W bezpośredniej rozmowie sprawia wrażenie osoby znającej swoje umiejętności, ale pilnującej jednocześnie kontaktu z podłożem. - To wychodzi trochę naturalnie. Twardo stąpam po ziemi, chcę się rozwijać, nie lubię też dużo gadać. Wolę mocniej popracować na treningu niż mówić. Nie mam potrzeby opowiadania dookoła, wolę to przepracować i potem jak będzie okazja pokazać efekty w czasie meczu - puentuje Pierwszą okazję do tego będzie miał już dzisiaj przy Roosevelta, gdzie o 19 Pasy zagrają z Górnikiem Zabrze. Relacja tekstowa na żywo z tego spotkania w Interii.