Cezary Tobollik to wychowanek Stali Mielec. W jej barwach jako niespełna 18-latek zadebiutował w I lidze, ale trudno mu było przebić się na stałe do pierwszego składu. Szansy poszukał szczebel niżej, w Stali Rzeszów. Tam też pierwszy raz spotkał się na boisku z Cracovią, która była w tej samej grupie II ligi. Oba zespoły walczyły o różne cele. Pasy wygrały ligę i wróciły do elity, a Stal Rzeszów ostatecznie spadła do III ligi. Cezary Tobollik swoją grą pokazał się na tyle dobrze, że do sezonu 1982/1983 przygotowywał się już przy Kałuży w Krakowie. Cezary Tobollik - natchnienie dla poety Według dziennikarzy krakowskiego "Tempa", Tobollik od początku wyróżniał się w Cracovii swoim sposobem gry, kontrolą piłki czy umiejętnością wyjścia na pozycję i znalezienia się w polu karnym. Brakowało mu tylko skuteczności. Pierwszego gola w ekstraklasie, wtedy nazywanej pierwszą ligą, zdobył w listopadzie 1982 r., dobijając strzał Tadeusza Błachny, w zremisowanym 2-2 meczu z Widzewem Łódź. W styczniu Cracovia poleciała na zgrupowanie na... Kubę. To kierunek zrozumiały, jeśli przypomnimy sobie o ówczesnych partnerskich relacjach między krajem Fidela Castro, a Związkiem Radzieckim i krajami pod jego jurysdykcją. Pasy w trakcie tego wyjątkowego wyjazdu zagrały m.in. mecz z reprezentacją Kuby, bezbramkowo go remisując. Nie wiadomo, czy to kubańskie specjały miały taki wpływ na Cezarego Tobollika, ale na wiosnę młody piłkarz odpalił prawdziwe fajerwerki. Najpierw jego gol dał ważny punkt w wyjazdowym meczu z ŁKS-em, a już kolejkę później miało miejsce wydarzenie, które zapewniło mu nieśmiertelność wśród pasiastej społeczności. Walcząca o utrzymanie Cracovia grała u siebie derby z wciąż myślącą o tytule Wisłą. Goście już w pierwszej minucie objęli prowadzenie i wydawało się, że w ten sposób ustawili sobie mecz. Pasy jednak szybko się otrząsnęły i już po kwadransie nie tylko wyrównały, ale przejęły kontrolę na boisku. Cracovia grała, zdaniem dziennikarzy opisujących tamto spotkanie, najlepszą partię w sezonie. Zaskoczyła Wisłę sprawnym przechodzeniem do ataku, co jednak długo nie znajdowało odzwierciedlenia w wyniku. Aż do 67. minuty. Wtedy do rzutu rożnego podszedł Tobollik. Wcześniej w drugiej połowie miał dwie dobre okazje, ale przegrywał pojedynek z Januszem Adamczykiem. Tym razem jednak przechytrzył golkipera gości. Z narożnika zagrał piłkę w sposób tak sprytny i niewygodny, że ta kompletnie zaskoczyła bramkarza Wisły, który przy próbie interwencji wpadł z nią do bramki. Gol z rzutu rożnego, coś niesamowitego! W ten sposób Cracovia zgarnęła niezwykle cenny komplet punktów. A po golu z rzutu rożnego poeta Jerzy Harasymowicz napisał wiersz zadedykowany właśnie Cezaremu Tobollikowi. Cały sezon Cezary Tobollik zakończył z sześcioma golami ligowymi i jedną w Pucharze Polski, co dało mu tytuł najlepszego strzelca drużyny. Na pierwszy rzut oka nie był to dorobek powalający, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że cała Cracovia strzeliła w tamtym sezonie tylko 20 goli, to perspektywa nieco się zmienia. Co ciekawe, choć Pasy do ostatniej kolejki broniły się przed spadkiem, to na przestrzeni całych rozgrywek przegrały tylko jeden mecz więcej od Lecha Poznań, który w 1983 zgarnął mistrzowski tytuł. Ucieczki polskich piłkarzy na Zachód. Cezary Tobollik Przed sezonem 1983/1984, licząc na łatwy zarobek, władze Cracovii zgłosiły drużynę do Pucharu Lata, czyli Pucharu Intertoto. Nieświadomie jednak podpisały tym samym na klub wyrok, tylko z odroczonym terminem wykonania. Pasy trafiły do grupy z węgierskim Videotonem, austriackim Sturmem Graz i czeską Rudą Hvezdą Cheb. Po domowej porażce z Węgrami, w drugiej kolejce nadszedł wyjazd do Austrii. Wyjazd kluczowy w historii Cezarego Tobollika. Pasy wygrały 2-0, napastnik w 88. minucie strzelił nawet gola. Nie wynik był tutaj jednak najważniejszy. Pół roku wcześniej rodzice Tobollika wyjechali do RFN, więc mecz w Grazu wydał się idealną okazją, by do nich dołączyć. No i czmychnął. Kolegom i działaczom Pasów przekazał, że jedzie w odwiedziny do chorej matki. Potem rozpoczął się najważniejszy etap wejścia w nowe życie - zalegalizowanie pobytu. Tobollik wraz z ojcem dotarli do Niemiec pociągiem, gdzie momentalnie zgłosili się do patrolujących dworzec policjantów. Najpierw czekała ich noc w drewnianym wagonie na dworcowej bocznicy. Następnie z samego rano - podróż do Monachium w towarzystwie stróżów prawa. W końcu - wyjaśnienie sprawy w tamtejszym komisariacie. Wiele ułatwiał fakt, że ojciec Tobollika, Helmut Tobollik, też były piłkarz Stali Mielec, płynnie mówił po niemiecku. Na dodatek, wraz z żoną przebywał w RFN w pełni legalnie. Przedstawił więc władzom sytuację tak, że syn mógł już spokojnie planować swoje życie w nowym kraju. Cezary Tobollik - gol z Bayernem, stroje dla Cracovii i kłótnia o alkohol z szefem HSV Cezary Tobollik na początku pobytu w RFN trenował z III-ligową Viktorią Aschaffenburg. Prezentował się na tyle dobrze, że klub od razu chciał podpisać z nim kontrakt, a temat szybko podłapała lokalna prasa. Dzięki temu o Tobolliku dowiedział się Karl-Heinz Klebing, promotor bokserski, który za sprawą swoich kontaktów załatwił napastnikowi testy w Eintrachcie Frankfurt. O ile piłkarsko Polak znów pokazał się z dobrej strony, to problemem było uzgodnienie kwestii finansowych. W końcu udało się dojść do porozumienia i Cezary Tobollik w listopadzie 1983 roku mógł zadebiutować w Bundeslidze, w meczu z VfB Stuttgart. Do załatwienia pozostawała kwestia karty zawodniczej Tobollika, która w teorii wciąż należała do Cracovii. Jego grę na Zachodzie chciały zablokować polskie władze, w ramach kary za ucieczkę z ojczyzny. Na szczęście, fanem Eintrachtu był polityk partii FDP, Wolfgang Mischnick. Cezary Tobollik dla Eintrachtu Frankfurt zagrał w 42 meczach, strzelając 12 goli. Cracovia natomiast nie poradziła sobie po stracie najlepszego napastnika i w sezonie 1983/84 spadła z I ligi, na powrót do elity czekając długich 20 lat. Tobollika na boiskach Bundesligi wyróżniał spryt, co pokazał m.in. w meczu z Bayernem Monachium. Po odejściu z Eintrachtu Tobollik sezon spędził w Viktorii Aschaffenburg. W 1986 roku był bliski podpisania kontraktu z HSV. Klub z Hamburga był wtedy na topie, zaledwie trzy lata wcześniej wygrał mistrzostwo Niemiec i Puchar Europy. Sezon 1985/86 HSV skończył co prawda na 7. miejscu, ale wciąż był czołowym niemieckim zespołem. Polaka bardzo chciał u siebie Felix Magath, który po mundialu w Meksyku kończył piłkarską karierę i przejmował rolę dyrektora sportowego w Hamburgu. Właściwie to ustalił z nim już warunki kontraktu i był przekonany, że pozostały tylko formalności. Tobollik do Hamburga poleciał wraz ze znajomym. Na lotnisku czekała na nich delegacja w osobach dyrektora Güntera Netzera, mistrza świata z 1974 roku, którego na stanowisku zastąpić miał Magath, a także prezydenta klubu, Wolfganga Kleina. Sytuacja zaczęła się zagęszczać, kiedy przyszło do wyboru napojów, które miały uprzyjemnić rozmowę. I tak Cezary Tobollik nie został piłkarzem HSV. Wyprowadził się także z Niemiec, a następnym etapem jego kariery była francuska Ligue 1. Ojciec Tobollika trenował w Stali Mielec Henryka Kasperczaka, z kolei były reprezentant Polski od 1984 roku był trenerem Saint-Etienne i kontaktował się z napastnikiem już wcześniej, ale wtedy zainteresowany transferem nie był sam Tobollik. Z kolei kiedy już był, to zainteresowania nie wykazywał klub. Kasperczak przekazał jednak taśmę z wycinkami gry rodaka do Joachima Marxa, a ten dał cynk przedstawicielom RC Lens, którego wcześniej był zawodnikiem. Tym sposobem Tobollik przeniósł się do Francji. W ciągu trzech lat zagrał w Lens 90 razy i zdobył 13 bramek, przecierając szlak dzisiejszej gwieździe tego klubu, Przemysławowi Frankowskiemu. Cezary Tobollik zapomniany w Polsce Cezary Tobollik jest Polsce postacią mocno zapomnianą. Ostatnio w mediach pojawił się, kiedy te postanowiły go "odkurzyć" we wrześniu 2015, przy okazji meczu Niemcy - Polska we Frankfurcie w ramach eliminacji do Euro 2016. Nie zaistniał także w reprezentacji Polski, chociaż z zapisków prasowych można wywnioskować, że swoją krótką grą w rodzimej lidze takowe zainteresowanie zdążył wywołać. Według niektórych źródeł, przez chwilę była sondowana jego możliwość gry w reprezentacji Niemiec, w czasie kiedy jej selekcjonerem był Franz Beckenbauer. To jednak nie było możliwe. Formalnie, bo Tobollik miał na koncie mecze w polskiej młodzieżówce. I moralnie - sam zawodnik podkreślał, że zawsze czuł się Polakiem. Może gdyby w 1983 roku Cezary Tobollik pozostał w Polsce, dziś cieszyłby się w ojczyźnie większą renomę, na którą zasłużył swoimi umiejętnościami. Wybrał jednak wolność.