Cracovia poprzedni sezon zaczęła wyśmienicie, bo bez straty gola wygrała trzy pierwsze mecze, co momentalnie wywołało falę opinii, że może ona zawojować całe rozgrywki. W dalszej części sezonu zespół grał jednak mocno w kratkę, brakowało powtarzalności i regularnego punktowania, co spowodowało zakończenie sezonu na 7. miejscu. Kibiców niepokoją także dochodzące z klubu informacje o zmianie polityki finansowej, a mówiąc wprost, o cięciu kosztów. Zlikwidowano zespół rezerw, zdecydowanie mniej rozrzutnie wygląda także okno transferowe, bo choć pod koniec poprzedniego sezonu Jacek Zieliński zapowiadał, że klub jest blisko zakontraktowania trzech nowych, to finalnie każdy z nich wybrał oferty innych klubów, a "Pasy" jak na razie pozostają bez żadnego nowego gracza, nie licząc wprowadzonych do kadry pierwszego zespołu zdolnych juniorów. W tym czasie z drużyny odeszli między innymi Karol Niemczycki czy Kamil Pestka. Transferowa niespodzianka. Polski bramkarz przeniósł się do Niemiec Cracovia. Jacek Zieliński komplementuje Michała Rakoczego. "Dojrzał" Szkoleniowiec Cracovii zachowuje jednak spokój. Jego zdaniem stabilizacja może być wielkim atutem zespołu, chociaż nie ukrywa, że liczy jeszcze na potencjalne wzmocnienia, bo zwłaszcza w linii obrony kadra jest bardzo wąska i jest to po prostu musem, by w trakcie sezonu nie pojawił się duży pożar. Największym plusem ma być jednak rozwój piłkarzy. W tym kontekście szczególnie wyróżniony został Michał Rakoczy. Młodzieżowy reprezentant Polski ma za sobą najlepszy sezon w karierze, a Zieliński zwraca uwagę na to, jak dojrzał w ostatnich 12 miesiącach, nie tylko jeśli chodzi o grę na boisku. Zaimponował Santosowi Te słowa są ważne, bo osoby będące blisko Cracovii już od czasów świetnych występów Rakoczego w juniorach podkreślały, że jego czysto piłkarski sufit jest umieszczony bardzo wysoko, a najważniejszym pytaniem jest, czy głowa udźwignie oczekiwania i wszechobecny szum wokół jego osoby. Można przecież bardzo długo wyliczać zawodników za młodu bardzo ugłaskiwanych, którym wróżono wielką przyszłość, a finalnie rzeczywistość nie dojeżdżała do wyobrażeń. Rakoczy jest na dobrej drodze, by nie stać się kolejnym przykładem na potwierdzenie tej tezy. Ten rok ma być dla niego przełomowy, bo może stać się znaczącą postacią nie tylko Cracovii, ale całej ligi. W zeszłym sezonie zdobył 7 goli i zaliczył dwie asysty, a najlepsze występy zaliczał z topowymi drużynami kraju - Legią Warszawa i Rakowem Częstochowa, tylko w tych spotkaniach notując łącznie 5 trafień. Jego rozwój zauważył także Fernando Santos. Już w marcu w mediach pojawiały się doniesienia, że Portugalczyk jest pod wrażeniem jego umiejętności. W czerwcu tylko to potwierdził, bo Rakoczy znalazł się wśród zaproszonych graczy, którzy wzięli udział w dodatkowym zgrupowaniu kadry, gdzie Santos mógł im się dokładniej przyjrzeć. Na razie jednak na stałe gra w młodzieżowej kadrze, której ma pomóc w nadchodzących eliminacjach mistrzostw Europy. Niezwykłe sceny po meczu Ekstraklasy. Mnóstwo zabawek wylądowało na murawie Rakoczy "ojcem" innego transferu Rakoczy po raz pierwszy w lidze "wystrzelił" we wrześniu 2019 roku, kiedy jako 17-latek zdobył gola w meczu z Piastem Gliwice. Później gorzej było z regularną grą jeszcze za czasów Michała Probierza, kluczowe w tej sytuacji okazało się wypożyczenie do Puszczy Niepołomice. W bardzo specyficznych warunkach Fortuna I Ligi okrzepł, zaliczył kilka asyst i wrócił do Krakowa już jako bardziej świadomy gracz. Zresztą "dzieckiem" tego wypożyczenia jest inny zdolny piłkarz Cracovii, Karol Knap, bo Probierz otwarcie przyznawał, że wypatrzył go w czasie obserwacji postępów Rakoczego. Obaj zawodnicy zresztą znają się doskonale z Podkarpacia i dobrą komunikację widać było zwłaszcza w minionym sezonie, bo Knap zaczął w nim także odgrywać ważną rolę. Docelowo nadchodzące rozgrywki mają być sezonem szans dla młodych zawodników. Nie chodzi tylko o Rakoczego i Knapa, bo w tamtym sezonie z bardzo dobrej strony dał się poznać też chociażby Jakub Myszor, który jednak dopiero wraca po wyleczeniu urazu i pewnie ominie go początek rozgrywek. Wyróżniającą się postacią jest Kacper Śmiglewski, który brylował w Centralnej Lidze Juniorów i ma za sobą już pierwsze minuty w lidze. Na koniec minionego sezonu mógł nawet zanotować pierwszego gola, ale w meczu z Wisłą Płock miał trochę pecha, bo piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku. Zieliński przyznaje jednak, że choć teoretycznie Śmiglewski dalej może grać w CLJ, to jest już traktowany jako zawodnik pierwszego zespołu, bo tak dobrze prezentuje się w treningach, naciskając na duet podstawowych napastników: Patryka Makucha i Benjamina Kallmana. Do tego dochodzą także juniorzy, którzy albo przedłużyli umowy, albo podpisali profesjonalne kontrakty. Jak to finalnie wyjdzie na przestrzeni całego sezonu? To wróżenie z fusów, po cichu chce się jednak trzymać kciuki, by Rakoczy i reszta "bandy" pokazała ząb. Mają duże wsparcie w kibicach, którzy doceniają piłkarzy "czujących" pasiasty klimat. Teraz tylko przełożyć to na boisko. Cracovia nowy sezon PKO Ekstraklasy zainauguruje w sobotę 22 lipca, wyjazdowym meczem ze Stalą Mielec.