Początek spotkanie nie zapowiadał tego, co później działo się przez niemal całą pierwszą połowę. Cracovia zaatakowała i miał nawet dwie okazje, ale za każdym razem minimalnie spóźniony był Jakub Jugas. Z czasem krakowianie zaczęli popełniać błędy w defensywie, a na to tylko czekał nastawiony na kontry Śląsk. Gospodarze nie byli w stanie przejąć piłki w środku pola, akcję napędził John Yeboah, a po złym wybiciu Virgila Ghity piłka trafiła pod nogi Łukasza Bejgera. 20-letni obrońca zachował zimną krew i bez problemu pokonał Karola Niemczyckiego, zdobywając swoją drugą bramkę w Ekstraklasie. - Gram dziś na nowej dla siebie pozycji [lewe wahadło - przyp. red.], ale cieszę się, że udało się zdobyć bramkę. Teraz musimy podtrzymać wynik, a najlepiej strzelić drugiego gola i zamknąć mecz - analizował Bejger w przerwie przed kamerami Canal+. Po stracie bramki Cracovia niby próbowała odrobić straty, ale okazji miała niewiele. Efekt? Jeden celny strzał w pierwszych 45 minutach. - Rywale szybko zdobyli gola, do tego nisko bronią, więc ciężko jest stworzyć sytuację - usprawiedliwiał siebie i kolegów Mateusz Bochnak, który debiutował w podstawowym składzie Cracovii. Debiutancki gol na wagę remisu 10 minut później 25-letni zawodnik zdobył swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie i być może najłatwiejszą w całej karierze. Otar Kakabadze przedarł się pod bramkę Śląska i mocno uderzył, a Bochnak niemal z linii wbił piłkę do siatki i był remis. Piłkarze jakby jednak oszczędzali siły na ostatni kwadrans, bo dopiero wtedy spotkanie nabrało tempa. Sytuacje sam na sam z bramkarzem zmarnowali Benjamin Kallman, a z drugiej strony Dennis Jastrzembski. Do tego David Jablonsky trafił w słupek, a za moment krakowian uratował świetny wślizg Michała Rakoczego. Choć emocji w końcówce było sporo, to obu zespołów nie było stać na przechylenie szali na swoją korzyść. PJ