Od początku spotkania plan Stali Mielec wydawał się prosty - oddać piłkę Cracovii i czekać na szanse. Przyjezdni w pierwszej połowie rzeczywiście mieli przewagę w posiadaniu piłki (62 proc. do 38 proc.), oddali też więcej strzałów (siedem, przy czterech Stali), ale wynik mówił zupełnie co innego, bo to gospodarze prowadzili 2-0. Stal rozmontowała krakowian prostym sposobem, a odpowiedzialny za to był duet Ilia Szkurin - Maciej Domański. W 24. minucie pomocnik gospodarzy posłał piłkę na wolne pole, Białorusin błysnął szybkością, a za moment okazało się, że posiada jeszcze lepszy strzał. Szkurin huknął z pierwszej piłki i debiutujący w Ekstraklasie Sebastian Madejski nie miał szans. Bramkarz Cracovii jeszcze mniej do powiedzenia miał 12 minut później, gdy tym razem podawał Szkurin, uderzał Domański, a tor lotu piłki zmienił jeszcze Virgil Ghita i było 2-0. - Od początku dobrze współpracuje mi się z Ilią i myślę, że jemu ze mną także. Mam nadzieję, że dalej będzie to tak wyglądało. Mądrze się bronimy i Cracovia nie miała zbyt wielu sytuacji, ale musimy być czujni - podkreślał Domański w przerwie przed kamerami Canal+. Madejski: - Żałuję tych dwóch straconych bramek, bo kontrowaliśmy spotkanie. Dwa błędy jednak przekreśliły całą połowę. Jeśli jednak będziemy konsekwentni i skuteczni, to przyniesie to skutek. Kapitalny powrót Cracovii Słowa bramkarza gości brzmiały trochę jak robienie dobrej miny do złej gry, ale szybko znalazły pokrycie w rzeczywistości. Krakowianie od razu rzucili się do ataku i kwadrans po przerwie było już 2-2. Kontaktową bramkę atomowym uderzeniem zdobył Paweł Jaroszyński, który huknął z woleja i piłki po odbiciu się od słupka wpadła do siatki. Niemal z tego samego miejsca do remisu doprowadził Michał Rakoczy, który minął dwóch rywali, uderzył technicznie, ale tak samo precyzyjnie jak Jaroszyński i Mateusz Kochalski nie miał szans. Chwilę później Cracovia mogła, a nawet powinna prowadzić, ale zbyt egoistycznie zagrał Benjamin Kallman. Fiński napastnik mógł podać do dwóch lepiej ustawionych rywali, ale zdecydował się na strzał i tym razem Kochalski był górą. W 80. minucie bramkarz Stali miał szczęście, bo piłka po zamieszaniu trafiła w słupek jego bramki. Do końca spotkania bardziej aktywna była Cracovia, ale to Stal miała okazję meczową - Kai Meriluoto uderzał z woleja z 10 metrów, ale źle trafił w piłkę i Madejski poradził sobie z uderzeniem. PJ