Od kilku dni Kraków jest spowity potężnym smogiem. W czwartek o godz. 17, w niektórych obszarach miasta, norma dopuszczalnych zanieczyszczeń w powietrzu była przekroczona o ponad 400 procent! Urzędnicy miejscy wydali komunikat, by ograniczyć przebywanie na świeżym powietrzu. Do mieszkańców zaapelował też prezydent Jacek Majchrowski, który zaproponował przesiadkę z aut do komunikacji miejskiej. Straż miejska także została zmobilizowana - ma kontrolować paleniska domowe. Sytuacja w mieście jest więc nadzwyczajna. Problem w tym, że w piątek wieczorem Cracovia zmierzy się ze Śląskiem Wrocław, a w tych warunkach, to nie jest łatwa sprawa. Co na to Jacek Zieliński, szkoleniowiec krakowskiego zespołu? - Dopiero dzisiaj dowiedziałem się o alarmie... smokowym. Myślałem, że smok wyszedł z jamy i dlatego jest alarm w Krakowie - żartował trener Cracovii. - Zdajemy sobie sprawę, że jakieś parametry są przekroczone, ale trenujemy normalnie. Po zawodnikach nie widać, przynajmniej na razie, jakichś skutków ubocznych. Myślę, że to nie powinien być dla nas żaden problem - dodał Zieliński. Zgodnie z komunikatem, osoby szczególnie narażone na zanieczyszczenie powietrza, to m.in. "dzieci i młodzież poniżej 25 roku życia", które powinny podjąć następujące środki ostrożności: - unikać długotrwałego przebywania na otwartej przestrzeni dla uniknięcia długotrwałego narażenia na podwyższone stężenia zanieczyszczeń, - ograniczyć duży wysiłek fizyczny na otwartej przestrzeni np. uprawianie sportu, czynności zawodowe zwiększające narażenie na działanie zanieczyszczeń. Problem w tym, że kadry obu zespołów pełne są piłkarzy poniżej 25. roku życia. W Cracovii są to np. Bartosz Kapustka, Deniss Rakels czy Damian Dąbrowski. W Śląsku to np. Krzysztof Danielewicz czy Tomasz Hołota.