Cracovia w marcowym ćwierćfinale zagra z drugoligowymi Błękitnymi Stargard Szczeciński.<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-polska-puchar-polski,cid,672,sort,I" target="_blank"></a> Ostrovia i Cracovia mają piękne tradycje - zostały założone jako jedne z pierwszych polskich klubów (odpowiednio w 1909 i 1906 roku). Dziś pod względem sportowym i organizacyjnym dzieli je jednak przepaść. Mecz 1/8 finału Pucharu Polski był dla Ostrowa Wlkp. świętem. W tym mieście piłka nożna nie cieszy się wielką popularnością jak koszykówka czy żużel, a nawet piłka ręczna (w Ostrowie wychowali się reprezentanci Polski: bracia Krzysztof i Marcin Lijewscy, Bartłomiej Jaszka czy Bartłomiej Tomczak). Choć mecz zaplanowano na godz. 12, czyli wyjątkowo niekorzystną, na stadionie zjawiło się około osiem tysięcy ludzi. Zwykle, by oglądać najlepszych w kraju, muszą jeździć do Poznania, teraz dostali drugą szansę zobaczenia zespołu z Ekstraklasy w swoim mieście. Wolne musieli sobie załatwiać nie tylko kibice, ale i piłkarze Ostrovii. Wielu z nich bowiem pracuje lub uczy się, podobnie jak ich trener 34-letni Piotr Konstanciak. Jeszcze niedawno reprezentował ten klub, od obecnego sezonu jest trenerem pierwszej drużyny, a także... nauczycielem wychowania fizycznego. - Granie co trzy dni jest dla nas problemem, bo jesteśmy amatorami. Przez miesiąc od pokonania Ruchu Chorzów w poprzedniej rundzie zdobyliśmy w lidze tylko cztery punkty - mówił przed spotkaniem. Ostatnio Ostrovii wiodło się jednak nieco lepiej, bo po trzech kolejnych porażkach zdołała wygrać na wyjeździe i zremisować u siebie z rywalem wyżej notowanym. Cracovia była zdecydowanym faworytem, ale nie radziła sobie zbyt dobrze z mocno cofniętym do obrony rywalem. Trener "Pasów" Dariusz Podoliński dość mocno zmienił skład w porównaniu do zestawienia z meczów ligowych. W podstawowym składzie grała właściwie tylko obrona, którą wspomagał jeszcze pomocnik Adam Marciniak. Goście niby atakowali, najczęściej lewą stroną, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Defensywa Ostrovii, kierowana przez starszego o rok od swojego trenera Dariusza Reyera, rozbijała bez większego problemu wszystkie akcje rywali. Co ciekawe, Reyer, podobnie jak kapitan gospodarzy Tomasz Kempiński, pięć lat temu w podobny sposób wpisywali się w historię innego wielkopolskiego klubu z niższej ligi - Piasta Kobylin. Wtedy bowiem wyrzucili z Pucharu Polski Zagłębie Lubin, a w 1/16 finału wpadli na Cracovię. Po golach Kempińskiego dla Piasta oraz Mateusza Klicha dla "Pasów" był remis 1-1, a w rzutach karnych triumfowali krakowianie. Teraz Ostrovia też sprawiała wrażenie, jakby jej celem od samego początku było doprowadzenie do dogrywki, a później może i konkursu jedenastek. Gospodarze cofnęli się całym zespołem na własną połowę, ewentualne próby kontrataków były zwykle nieudolne. Poza jedną, którą w 21. minucie celnym strzałem zakończył Kempiński. Aż do 45. minuty było to jedyne uderzenie w tym spotkaniu, które musiał bronić którykolwiek z bramkarzy. Goście pudłowali bowiem na potęgę, jak choćby Przemysław Kita w 34. minucie, który biegł sam na sam z Karolem Szymańskim. Zamiast przyspieszyć, wbiec w pole karne i strzelić, zwolnił. Później zaś z 18 metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Lepiej za to zachował się w doliczonej przez arbitra minucie Bartosz Kapustka. 17-letni reprezentant Polski z kadry U-19 dopadł do piłki wybitej przez stoperów Ostrovii i posłał ją z linii pola karnego do siatki. Ten gol sprawił, że w drugiej połowie Ostrovia musiała grać nieco odważniej. Może nie tyle nastawiać się na prowadzenie gry, bo w starciu z zespołem występującym trzy klasy wyżej nie miała takiej możliwości, ale przynajmniej większą liczbą piłkarzy przechodzić do kontrataków. Dwukrotnie gospodarzom udało się nawet dojść do pozycji strzeleckich, ale Michał Giecz na nierównej murawie źle trafił w piłkę, a Konrad Rusek nie zdołał przelobować Krystiana Stępniowskiego. Taka postawa Ostrovii sprawiła, że co prawda goście mieli więcej szans bramkowych (doskonała sytuacja Bartosza Rymaniaka), ale to miejscowi kibice mogli się cieszyć z wyrównania. Najpierw Stępniowski nie bez trudu obronił "bombę" z dystansu Kamila Krawczyka, a po drugim z rzędu rzucie rożnym piłkarze Cracovii się rozbiegli, a pozostawiony bez opieki Damian Czech pokonał golkipera gości uderzeniem głową. Stracona bramka jakby związała nogi piłkarzom Podolińskiego. W kolejnych minutach cud ratował gości przed odpadnięciem z Pucharu Polski! Najpierw po rzucie wolnym w słupek główkował Michał Giecz, a w 77. minucie w nieprawdopodobnej sytuacji spudłował Kempiński. Napastnik Ostrovii rzucił się piłki tzw. szczupakiem - do pustej bramki miał może trzy metry. Trafił w futbolówkę, która odbiła się od murawy, a po chwili od poprzeczki. Kibice Ostrovii tylko westchnęli... Im bliżej było końca spotkania, tym lepiej pod względem fizycznym wyglądali pracujący na co dzień w szkołach czy urzędach gospodarze. Niewiele wniosły zmiany w Cracovii, Boubacar Diabang nawet jak już znalazł się przed bramkarzem gospodarzy, to nie zdołał trafić w piłkę. Gdyby mecz sędziował Tomasz Musiał, a nie Zbigniew Dobrynin, to pewnie w doliczonym czasie nie byłoby faulu na najlepszym w "Pasach" Kapustce, ale zwycięski gol Kempińskiego. W dogrywce znów inicjatywę przejęła Cracovia, a efektem jej dominacji był gol Dariusza Zjawińskiego z 98. minuty. Król strzelców pierwszej ligi z poprzedniego sezonu potrzebował ponad dziesięciu godzin, by trafić po raz pierwszy dla Cracovii. Trudno jednak liczyć tu na jakieś przełamanie, zwłaszcza w kontekście sytuacji ze 110. minuty. Napastnik Cracovii znalazł się sam przed Szymańskim, nikt go nie atakował, a strzelił Panu Bogu w okno. Ostrovia nie miała już sił, by sprawić drugą sensację w rozgrywkach. Jeszcze pod koniec pierwszej części dogrywki groźnie uderzali Kempiński oraz Rusek, w drugiej już podobnych szans nie było. W Ekstraklasie Cracovii idzie mocno pod górkę, ale los w Pucharze Polski jest dla "Pasów" wyjątkowo łaskawy. Po pokonaniu drugoligowego Okocimskiego Brzesko oraz trzecioligowej Ostrovii, teraz na jej drodze znów stanie drugoligowiec - Błękitni Stargard Szczeciński. Andrzej Grupa Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. - Cracovia 1-2 po dogrywce (1-1, 0-1) Bramki: 0-1 Kapustka (45.+1), 1-1 Czech (71.), 1-2 Zjawiński (98.) Ostrovia: Szymański - Błaszczyk, Czech, D. Reyer, Krawczyk - Szymanowski (111. Izydorski), Rusek (106. Kucharski), Cyfert ŻK (107. Sipurzyński), Kaczmarek, Giecz ŻK - Kempiński. Cracovia: Stępniowski - Rymaniak, Żytko, Jaroszyński - Nykiel, Szeliga (98. Dąbrowski), Marciniak ŻK, Kapustka, Zejdler (75. Boubacar) - Dudzic (60. Zjawiński), Kita. Widzów: 8 tys. Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Łódź). <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-polska-puchar-polski,cid,672,sort,I" target="_blank">Puchar Polski: wyniki, strzelcy, terminarz</a>