Zaczęło się od skandowania "Piłkarze jesteśmy z wami". Była to odpowiedź na stwierdzenie szkoleniowca "Pasów", który zgorszony zachowaniem fanów po przegranym meczu 1/8 Pucharu Polski z Arką Gdynia 0:1, gdy żegnano go białymi chusteczkami, powiedział że to nie są prawdziwi kibice, bo ci zawsze są z drużyną. To był jednak dopiero początek. Po stracie przez gospodarzy bramki w 17. minucie trybuny zaczęły wołać: "Zróbcie to dla nas, nie grajcie dziś dla Stefana". Ponieważ Cracovia ostatnio nie spisuje się najlepiej, media zaczęły spekulować, że w przypadku porażki z Zagłębiem, Majewski może stracić pracę. W sobotnim "Przeglądzie Sportowym" jeden z zawodników anonimowo bronił jednak trenera: "Nie ma żadnego konfliktu. Zależy nam tylko na klubie i właśnie dla Cracovii chcemy wygrywać" - powiedział. A Marcin Bojarski dodał: "To nie trener przegrał mecz z Arką, tylko my". Nie przekonało to widać fanów, a prawdziwy spektakl zaczęli po godzinie gry. "Nadeszła pora, by zmienić Stefka Doktora" (taki przydomek nosi szkoleniowiec) i "Dzisiaj sobota, Majewski pakuj laptopa". Trybuny na trochę uspokoiły się po strzeleniu wyrównującego gola przez Łukasza Szczoczarza, ale gdy kilka minut później Szymon Pawłowski zdobył drugą bramkę dla mistrzów Polski, kibice na nowo podjęli swój koncert. Po zakończeniu meczu, podobnie jak w przypadku spotkania Pucharu Polski z Arką, pojawiły się białe chusteczki, a fani żegnali trenera w trzech językach angielskim (goodbye), niemieckim (aufwiedersehen) i polską "łaciną" (wyp...). Majewski, który cały sobotni mecz spędził oparty o bok ławki rezerwowych na pomeczowej konferencji prasowej ocenił zachowanie kibiców pozytywnie. - Ja uważam, że kibice są dla drużyny. Dzisiaj kibice dopingowali drużynę co długo, długo nie miało miejsca i to jest bardzo pozytywne - powiedział. Nie chciał natomiast odpowiedzieć na pytanie czy poda się do dymisji. Zirytowany dociekaniem dziennikarzy rzucił w końcu do jednego z nich: - Niech pan napisze, co chce. Spokój zachowuje prezes MKS Cracovia SSA. - Jestem zadowolony z postawy kibiców. Uważam, że jakoś bez przekonania sugerowali zwolnienie trenera Majewskiego. Widać, że jest zapotrzebowanie na szukanie winnego. Trudno pogodzić się kibicom z tym, że takiej osoby nie ma. Ja nie chcę zrzucać winy na trenera - powiedział prof. Janusz Filipiak. - Kibice, zarząd i trener jadą na jednym wózku. Musimy na tym wózku dojechać gdzieś, to znaczy zająć jak najwyższe miejsce w lidze. I tutaj nie sądzę, żeby zmiana kibiców, zmiana trenera, czy zmiana piłkarzy coś dała - dodał.