Pierwszy kwadrans trenerzy obu ekip pewnie chętnie nazwaliby badaniem sił, ale było to raczej badanie granic wytrzymałości i cierpliwości kibiców. W sumie taki stan rzeczy trwał przez niemal cały pierwszą połowę, z małymi przerwami na niezbyt groźne akcje. Trochę groźniejsza była Cracovia, ale nic z tego nie wynikało. Gdy już Kakabadze udało się zgubić rywali, to fatalnie kopnął i nie trafił nawet w bramkę. Celnie, ale w sam środek bramki uderzył Konoplianka, a identycznie, tylko lżej, strzelił głową Kallman. Latający Holender wróci do Ekstraklasy? Może podpisać kontrakt Lech ograniczał się do niecelnych zagrań, niecelnych dośrodkowań i niecelnych strzałów. Efekt? Zaledwie jedno uderzenie w bramkę i to niezbyt groźne. Cracovia - Lech. Groźne sytuacje dopiero w drugiej połowie Na pierwszą poważną okazję trzeba było czekać aż do 69. minuty. Makuch huknął zza pola karnego, piłka leciała w okolice "okienka" bramki Lecha, ale Bednarek udowodnił, że przez ponad godzinę usypiania nie stracił czujności. Makuch dobrą okazję miał również kilkadziesiąt sekund później, ale jego strzał przewrotką minął słupek. Napastnik Cracovii groźnie uderzał z trudnych pozycji, ale fatalnie zachował się w tej najprostszej - stojąc trzy metry przed bramką miał tylko skierować piłkę do siatki, ale fatalnie spudłował. Za moment odgryzł się za to Lech, ale Niemczycki wygrał sytuację sam na sam z Ishakiem. Poznaniacy zaczęli śmielej atakować, nękali Niemczyckiego, ale nic z tego nie wynikało. W końcówce oba zespoły mogły spróbować przechylić szalę na swoją korzyść, ale spotkanie zakończyło się sprawiedliwym 0-0. To kolejna strata punktów Lecha w tym sezonie, który kilka dni temu pożegnał się również z Pucharem Polski. Remis z Cracovią sprawił, że mistrzowie Polski są na siódmym miejscu. "Pasy" mają trzy punkty mniej i są na ósmej pozycji. Cracovia - Lech Poznań 0-0 Składy i statystyki - TUTAJ. Z Krakowa Piotr Jawor