Matusiak - reaktywacja "Radomatu" przy Oreście Lenczyku w Bełchatowie grał jak z nut, strzelał gola za golem (20 trafień w półtora sezonu), aż w końcu trafił do reprezentacji Polski, gdzie należał do ulubionych piłkarzy samego Leo Beenhakkera. Lenczyk i wszyscy kibice "Pasów" mają nadzieję, że już w niedzielnym meczu z Lechem Poznań nastąpi Matusiak-reaktywacja. Jeszcze tydzień temu Matusiak strzelił gola dla Widzewa w wygranych derbach z ŁKS-em. W Widzewie częściej był jednak rezerwowym, nie było mu po drodze z trenerem Pawłem Janasem. Z Lenczykiem powinien szybciej złapać wspólny język. Wraca pod skrzydła Zapowiedzią dobrej współpracy była już pierwsza konferencja prasowa z udziałem 27-letniego piłkarza i o 40 lat starszego szkoleniowca. - Radek na pewno wystąpi w meczu z Lechem, bo przyszedł do nas po to, aby grać w piłkę. Cieszę się, że mogę z nim pracować - przyznał rozpromieniony Lenczyk. W podobnym tonie wypowiadał się Matusiak. - Wracam pod skrzydła Oresta Lenczyka, dzięki któremu pojawiam się w Cracovii. Zrobię wszystko, aby forma była coraz wyższa. Chcę grać i wygrywać! Były napastnik reprezentacji Polski przyznał, że możliwość transferu do "Pasów" zaświtała mu w głowie jak tylko doświadczony szkoleniowiec objął stery przy Kałuży. - Ten transfer był przesądzony w momencie gdy trener Lenczyk został szkoleniowcem Cracovii. To, kiedy pojawię się w "Pasach" było tylko kwestią czasu. To ja pierwszy zadzwoniłem do niego - zdradził "Radomatu". Podjechał jaguarem Po telefonie do ulubionego trenera sprawy potoczyły się bardzo szybko. Zaledwie 9 dni po tej rozmowie Matusiak swoim luksusowym jaguarem zajechał pod klubowy budynek Cracovii. Oblegany przez dziennikarzy i fotoreporterów nie miał jednak czasu, aby zamienić z nimi choć słowo. Został błyskawicznie "porwany" przez kierownika drużyny "Pasów", Macieja Madeję. - Panowie, mamy dziesięć minut na podpisanie kontraktu i zatwierdzenie Radka do gry - emocjonował się Madeja. Niespełna godzinę później wszystko było jasne. Matusiak związał się z Cracovią dwuletnim kontraktem, a na boisku występować będzie z numerem 7. Oficjalny faks z PZPN-u uspokoił nerwową atmosferę w siedzibie klubu. Stało się jasne, że nowy napastnik "Pasów" będzie do dyspozycji trenera w najbliższym meczu ekstraklasy z Lechem. Wzmocnienia najlepiej z Realu Po przyjściu Oresta Lenczyka do Cracovii wiele się w klubie zmieniło. Od tego czasu zatrudniono w klubie drugiego trenera Marka Wleciałowskiego, prawie pewny jest angaż asystenta szkoleniowca, Filipa Surmy. Ale co najważniejsze dla kibiców - planowane są kolejne transfery. Pełnomocnik zarządu do spraw sportowych klubu, Tomasz Rząsa gościł ostatnio za granicą, gdzie wyszukiwał piłkarzy mogących wzmocnić "Pasy". W notatniku zapisał kilka nazwisk, które wraz z materiałem filmowym przedstawił pierwszemu trenerowi. - Tomek był też na meczu Borussii Dortmund z Realem Madryt. Jak powiedział profesorowi, że najbardziej podobali mu się piłkarze tych drużyn, to nie wiedział którędy ma uciekać - żartował Lenczyk. Po zakupie Matusiaka odpadł problem zakupu napastnika. Teraz priorytetem jest wzmocnienie obrony i newralgicznej pozycji - środka pomocy. Tym bardziej, że kontuzjowany jest Dariusz Kłus, a Arkadiusz Baran ponoć nie jest w najlepszej formie "psychofizycznej". Na dziewięć dni przed zamknięciem okienka transferowego ściągnięcie dwóch klasowych graczy to trudne zadanie. Ale Radosław Matusiak wierzy, że trener Lenczyk "poukłada" wszystko tak jak należy. - Plany na najbliższe lata są bardzo ambitne. Wierzę, że klub będzie niebawem atakował znacznie wyższe pozycje ligowe niż do tej pory - przyznaje najnowszy nabytek Cracovii. O swoich planach mówi krótko: - Nie będę wypowiadał się już o winach, ani o giełdzie. Chcę wrócić do formy, strzelać gole, pomóc "Pasom" i wrócić do reprezentacji Polski. Czytaj też: Radosław Matusiak w Cracovii!