"Jestem pozytywnie zaskoczony tym, co zastałem w pierwszych dniach pobytu z drużyną narodową. Jakoś specjalnie nie układałem sobie w głowie wizji kadry, ale widzę pełen profesjonalizm. Ćwiczenia na treningach są podobne jak w klubie, bo trudno wymyślić coś zupełnie nowego, jednak podejście do zajęć jest specjalne. Oczywiście, nie chcę powiedzieć, że w Cracovii pracujemy z mniejszym zaangażowaniem, lecz po prostu reprezentacja to najważniejszy zespół w Polsce" - powiedział Klich. Zawodnik przyznał również, że nie sprawiają mu problemu polecenia wydawane po angielsku przez nowego asystenta Smudy, odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne Amerykanina Adama Rotchsteina. "Może nie wszystko rozumiem, bo nie operuję biegle językiem angielskim, ale nie mam większych kłopotów". Po bardzo udanej rundzie wiosennej w ekstraklasie 20-letni pomocnik krakowskiego klubu znalazł uznanie w oczach selekcjonera Franciszka Smudy i po raz pierwszy otrzymał powołanie. "Przyjechałem na zgrupowanie w świetnym nastroju. Do Euro jest rok i mam nadzieję, że - podobnie jak inni młodzi zawodnicy - uda mi się umocnić pozycję w kadrze i zostać w niej na dłużej. Pewnie czeka mnie w życiu parę wielkich imprez piłkarskich, a chciałbym, aby pierwszą były przyszłoroczne mistrzostwa kontynentu" - stwierdził gracz, który w najwyższej klasie rozgrywkowej strzelił cztery bramki. Klich ma szansę na debiut w narodowych barwach w niedzielnym spotkaniu przeciwko Argentynie. "Nie wiem, czy pojawię się na boisko, ale świetnie byłoby wystąpić w potyczce z takim rywalem, to jest mój pierwszy cel. To działa na wyobraźnię. Liczę, że powoli będę zbierał doświadczenie w międzynarodowej rywalizacji, a następnie wybieram się na... wakacje. Jeszcze nie wiem gdzie, nie mam sprecyzowanych planów" - dodał. Argentyńczycy przylecą do Polski z Abudży, gdzie w środę przegrali towarzyski mecz z Nigerią 1:4. "Po takiej przegranej ekipa z Ameryki Południowej będzie chciała się szybko zrehabilitować i dla nas, Polaków, może być trudniej. Ale oczywiście wszystko zweryfikuje murawa. Osobiście specjalnie się nie stresuję, czekam na nowe wyzwania i chętnie sprawdzę się w konfrontacji z Argentyną. Nie boję się walki, nie będę uciekał od piłki. Jednak i tak zawsze moim idolem będzie nie żaden z piłkarzy z tego kraju, a Francuz Zinedine Zidane" - zapewnił Klich, którego dobra postawa pomogła Cracovii w utrzymaniu w lidze. W przeszłości w ekstraklasie grał ojciec Mateusza, Wojciech Klich (znanym piłkarzem na arenie krajowej był też jego brat). "Zaczynałem grać na boiskach betonowych w Mielcu, nikt nie musiał mnie namawiać. Mama zawsze się śmieje mówiąc, że odkąd zacząłem chodzić, zawsze miałem przy sobie piłkę. A już tak poważniej zająłem się futbolem w gimnazjum w Krakowie, po przeprowadzce z Tarnowa. Podziwiam tatę, z którym tak na marginesie mam bardzo dobry kontakt, bo w wieku 46 lat wciąż gra w piłkę i, co więcej, strzela sporo bramek. Futbol nadal sprawia mu wielką przyjemność" - zakończył.