Przyjście trenera Jacka Zielińskiego rozbudziło nadzieje kibiców. Zwycięstwa u siebie z Rakowem i Legią dawały szansę na powolne budowanie twierdzy przy Kałuży, ale w niedzielę konstrukcja rozsypała się jak domek z kart, a buldożerem wjechał Górnik Łęczna. - Pokazali, że ich ostatnie mecze nie były przypadkowe [Górnik w lidze pokonał Jagiellonię, a w Pucharze Polski Koronę Kielce]. Za to my zagraliśmy słabo i trudno szukać w ogóle jakiegoś pozytywu. Nie potrafiliśmy sklecić żadnej akcji i tak naprawdę nic nam nie pomogło - przyznaje Zieliński. Hanca: - Odkąd mamy nowego trenera, to graliśmy u siebie z trudnymi rywalami i wygrywaliśmy. Dlatego porażka z Górnikiem jest frustrująca, bo to teoretycznie słabszy przeciwnik. Futbol potrafi ukarać człowieka za zbyt dużą pewność siebie. Musimy spojrzeć w lustro i się z tym pogodzić. Cracovia - Górnik Łęczna 0-2. "Pasy" zaprzepaściły szansę Niepokojąca dla kibiców Cracovii może być nie tylko przegrana, ale także styl gry. "Pasy" do przerwy przegrywały 0-2, ale w drugiej połowie drużyna zrobiła niewiele, by postraszyć rywala. Co prawda Otar Kakabadze zdobył bramkę po minimalnym spalonym, ale na wiele więcej gospodarzy już nie było stać. - Wiedzieliśmy, że Górnik może od początku ruszyć do ataku. Trenowaliśmy różne elementy, ale gra pod ich presją była dla nas bardzo trudna. Gratulacje dla rywala, a my mamy kilka dni na przeanalizowanie meczu i wyciągnięcie wniosków - zaznacza Zieliński. Wpadka Cracovii jest o tyle bardziej bolesna, że wygrana wywindowałaby zespół aż na siódme miejsce, co wiosną dawałoby niezłą pozycją startową, by walczyć o coś więcej niż tylko środek tabeli. Zamiast tego "Pasy" są na 11. pozycji i o górną połowę Ekstraklasy muszą walczyć w sobotnim wyjazdowym meczu ze Śląskiem Wrocław. - Nie byliśmy regularni. Zabrakło nam serii zwycięstw, która dałaby nam wyższą lokatę i pewność siebie. Mamy jeszcze jeden mecz i chcemy zakończyć rok zwycięstwem. Potem będziemy przygotowywać się do kolejnych spotkań - podkreśla Hanca. PJ