28 września 2009 roku Paweł Nowak reprezentował barwy Cracovii, zaś Kaczmarek był pierwszym bramkarzem Śląska. W meczu na stadionie przy ulicy Oporowskiej popularny "Pawka" pokonał dwumetrowego golkipera sprytnym uderzeniem z rzutu rożnego, co dało "Pasom" cenny punkt. Mimo upływu czasu, Kaczmarek do dziś doskonale pamięta tamtą sytuację. - Faktycznie, ten gol to była moja największa wpadka w karierze - przyznaje sciszając głos. Widać, że nie sprawia mu przyjemności mówienie o błędach. Znacznie chętniej mówi o dobrych interwencjach w barwach Cracovii. A tych było całkiem sporo, choć 28-letni piłkarz zagrał dopiero 5 meczów w barwach "Pasów". - Ciężki do zatrzymania był strzał Kucharczyka w meczu z Legią, ale trudniejsza sytuacja była w meczu ze Śląskiem, gdy obroniłem strzał Celebana. To była już końcówka meczu, musiałem być skoncentrowany do 95. minuty. Ale taka jest przecież specyfika mojej boiskowej pozycji - przyznaje. Po poprzednim meczu Cracovii z Górnikiem w Zabrzu, trener Jurij Szatałow ostro zrugał swoich podopiecznych. Kaczmarek, dla którego była to pierwsza ligowa porażka w barwach "Pasów", przekonuje jednak, że porażka w Zabrzu to był tylko wypadek przy pracy. - Nie myślę o spadku Cracovii, bo nie po to przychodziłem do Krakowa, żeby spadać z ligi. Nasza sytuacja nie jest zła. Wygraliśmy wiosną dwa mecze, dwa zremisowaliśmy i zrobiliśmy mały krok w stronę utrzymania. Najważniejsze, to nie wybiegać myślami naprzód, tylko przygotowywać się do każdego kolejnego spotkania - tłumaczy, a przed sobotnim meczem z Lechią wierzy w trzy punkty. - My u siebie jesteśmy zupełnie inną drużyną. Gramy inaczej, o wiele lepiej. To dlatego, że mamy za sobą kibiców. To oni nas niosą - dodaje Wojciech Kaczmarek. Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę