Wydaje się, że goście już je sobie zapewnili, ale brak zwycięstwa od 3 grudnia spowodował, że mecz za tydzień z Lechem Poznań przy Roosevelta może okazać się dla nich kluczowym. Para Józef Dankowski (figuruje w protokole) i Robert Warzycha (niby pierwszy trener, ale nie ma odpowiedniej licencji) ma więc nad czym myśleć. Gospodarze objęli prowadzenie już w drugiej minucie. Sławomir Szeliga zagrał prostopadle do Saidiego Ntibazonkizy, a ten minął wychodzącego bramkarza i choć wyrzucił się ze światła bramki, to zdołał umieścić piłkę w siatce. Reprezentant Burundi wrócił w piątek do gry po miesięcznej przerwie z powodu kontuzji, której doznał podczas meczu międzypaństwowego. Prowadzenie trochę uśpiło Cracovię. Inicjatywę przejął Górnik, który był osłabiony brakiem kontuzjowanego Radosława Sobolewskiego, ale goście nie potrafili stworzyć sobie okazji golowych, mimo że piłkarze "Pasów" popełniali proste błędy przy wyprowadzaniu piłki. W 29. minucie to jednak krakowianie powinni podwyższyć prowadzenie. Sebastian Steblecki podał do Ntibazonkizy, ten dośrodkował w pole karne, ale strzał Janisa Papadopoulosa z bliska Norbert Witkowski odbił na rzut rożny. Pięć minut później zabrzanie stracili zawodnika. Przemysław Oziębała sfaulował pod polem karnym Cracovii Mateusza Żytkę, za co zobaczył żółtą kartkę, a ponieważ to była jego druga w piątek, musiał opuścić murawę. Pierwsze "żółtko" zobaczył osiem minut wcześniej. Mimo osłabienia obraz gry niewiele się zmienił. W 44. minucie Górnik w końcu stanął przed szansą. Po kolejnej stracie gospodarzy, tym razem na środku boiska, piłkę dostał Prejuce Nakoulma, ale jego strzał z 16. metra sparował Krzysztof Pilarz. Dziesięć minut później Nakoulma urwał się rywalom na połowie boiska, wpadł w pole karne, ale zatrzymał się na Szelidze. Jeszcze zza pola karnego uderzał Robert Jeż, jednak piłkę zablokował Damian Dąbrowski. Mecz stał się bardziej otwarty. Raz atakowali jedni, raz drudzy. W 61. minucie "Pasy" wyprowadziły zabójczą akcję. Papadoupolos z własnej połowy przerzucił na drugą stronę do Ntibazonkizy, ten sprytnie zagrał piłkę o będącego już poza "16" Witkowskiego, a potem kopnął w stronę bramki. Piłkę z linii zdołał jeszcze wybić Antoni Łukasiewicz, ale dopadł do nie Edgar Bernhardt i posłał do siatki. Górnik jednak nie rezygnował. W 65. minucie goście zrobili sobie ostrzał bramki Cracovii, a po strzale Nakoulmy piłkę sprzed linii głową odbił Dąbrowski. Siedem minut później po raz kolejny akcję wyprowadził popularny "Prezes", podał do Dzikamaia Gwazego, ale ten tylko musnął piłkę, która przeszła obok słupka. W 76. minucie Papadopoulos mając do wyboru zagranie do kolegi albo strzał z ponad 20 metrów wybrał to drugie, jednak Witkowski sparował piłkę na rzutu rożny. Po chwili z linii pola karnego próbował Ntibazonkiza, bramkarz zabrzan był na posterunku. W samej końcówce znowu przed szansą na gola stanął Nakoulma, ale szczęście w piątek nie było po stronie gości. Już w doliczonym czasie murawę opuścili bohaterowie Cracovii - Bernhardt i przede wszystkim Ntibazonkiza, którzy dostali owacje od kibiców. Za tydzień "Pasy" zagrają w Kielcach z Koroną o spokojne tygodnie w grupie mistrzowskiej. Autor: Paweł Pieprzyca Statystyki: Strzały: 9 - 14 Celne: 6 - 6 Faule: 11 - 9 Rzuty rożne: 4 - 7 Spalone: 4 - 0 Cracovia - Górnik Zabrze 2-0 (1-0) Cracovia - Górnik Zabrze. Raport meczowy Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz