DAC Dunajska Streda - Cracovia w el. LE. Peszkovicz: Nie mamy się czego bać
- Podczas meczu można spodziewać się gorącej atmosfery, więc trzeba będzie trzymać nerwy na wodzy - podkreśla Słowak Michał Peszkovicz, bramkarz Cracovii przed czwartkowym pojedynkiem z DAC Dunajska Streda w I rundzie eliminacji Ligi Europejskiej.
Piotr Jawor, Interia: Za wami okres przygotowawczy. Mocno dostaliście w kość?
Michał Peszkovicz: - Zawsze jest ciężko, ale bez tego nic się później nie da zrobić. To właśnie teraz nabraliśmy siły.
Przed Wami pojedynek z DAC Dunajska Streda. Czujecie obawę przed potyczką w Lidze Europejskiej?
- Nie mamy się czego bać, bo w zeszłym sezonie pokazaliśmy, że jesteśmy mocni. W lidze wyszliśmy przecież z bardzo trudnej sytuacji. Teraz musimy też być pewni siebie i nie możemy tam jechać z obawą, w końcu rywale nie należą do najlepszych zespołów w Europie. Musimy podejść do nich z respektem, ale robić swoje.
Trenerzy pytali Pana o informacje o rodakach?
- Nie, nie znam ich, bo już długo nie obserwuję słowackiej ligi, gdyż nie mam takiej możliwości. W pozyskiwanie informacji zaangażowali się trenerzy, więc do tego meczu jesteśmy gotowi.
DAC to dziwny zespół, ponieważ kibice identyfikują się bardziej z Węgrami niż ze Słowakami.
- Historia się potoczyła tak, że najpierw tam była Słowacja, później Węgry, a teraz znów Słowacja i chyba nie wszyscy są z tego zadowoleni. Mieszkają tam patrioci i można spodziewać się gorącej atmosfery. Trzeba trzymać nerwy na wodzy.
Defensywa Cracovii niewiele się zmieniła, ale ofensywa straciła Javiego Hernandeza i Airama Cabrerę.
- W obronie gramy dobrze, widać to było w sparingach i na to samo liczę w europejskich pucharach. Ofensywa? W sparingach stwarzaliśmy sytuacje, ale wygrywaliśmy głównie jedną bramką, choć np. z Dinamem Zagrzeb sędziowie nam nie sprzyjali. Najważniejsze jednak, że udawało się nam zwyciężać, choć przydałyby się bardziej okazałe wygrane.
W szatni czuć, że przed wami nie mecz Ekstraklasy, ale spotkanie eliminacji LE?
- To będzie coś innego, bo trzeba przygotować się na dwumecz. Jeśli go przegramy, to w żaden sposób już się nie będzie dało tego zrekompensować. Dlatego tak ważny będzie pierwsze spotkanie.
Pana konkurentem w bramce Cracovii został inny Słowak - Lukasz Hroszszo. Mimo to czuje się Pan numerem jeden?
- Zawsze trzeba być gotowym na rywalizację i to między trzema bramkarzami. Każdy chce bronić, ale może tylko jeden. Między nami trwa walka, a decyzję podejmie trener.
Czwartkowy mecz w Dunajskiej Stredzie rozpocznie się o godzinie 20.30. Rewanż 18 lipca w Krakowie o 19. Oba pokaże TVP Sport. Lepszy w tym dwumeczu w drugiej rundzie zmierzy się z Atromitosem Ateny.