We Wrocławiu zmierzyły się zespoły, po których wciąż nie wiadomo o co będą walczyły w tym sezonie. Cracovia rozpoczęła świetnie (komplet punktów w trzech meczach), by kolejne dwa spotkania przegrać. Przebąkiwano nawet o walce o tytuł, ale krakowian na ziemie sprawdzili Stal Mielec i Piast Gliwice. Śląsk w kratkę Śląsk z kolei gra w kratkę - remis, wygrana, porażka, remis, wygrana. W ostatniej kolejce pokonał w Poznaniu Lecha i zwycięstwo z mistrzem Polski mogłoby świadczyć o rosnącej formie, gdyby nie to, że rywal jest przedostatni w tabeli. Jacek Zieliński, trener Cracovii był niezadowolony z postawy piłkarzy i w podstawowej jedenastce zmienił czterech. Michal Siplak, Cornel Rapa, Benjamin Kallman i Karol Knap pierwszy raz w tym sezonie zagrali od początku. W Śląsku jedynie Caye Quinatanę zastąpił Adrian Łyszczarz. Pierwszy gola Makucha z gry I właśnie ten ostatni miał pierwszy świetną okazję - po podaniu z własnej połowy Patryka Janasika kopnął jednak nad poprzeczką. Problemów z celnością nie miał kilka minut później Patryk Makuch. Po akcji Kallmana, piłka dość szczęśliwie trafiła pod nogi Polaka, który z pola karnego pokonał Michała Szromnika. To dodało pewności siebie krakowianom i tworzyli kolejne niezłe okazje. Śląsk próbował odrobić straty, ale miał problemy, by stworzyć sytuacje. Zanim minęło pół godziny Cracovia poniosła bardzo poważną stratę. Groźnie wyglądającej kontuzji doznał Kamil Pestka. Fizjoterapeuci długo opatrywali jego kolano na boisku, a potem został zniesiony od razu do szatni. Dwa lata temu 24-letni Polak także w sierpniu doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na rok. Doliczony czas dla Śląska Cracovia szybko przystosowała się do straty ważnego zawodnika. Zmieniła ustawienie zespołu z 1-3-4-2-1 na 1-4-1-4-1. I nadal był groźniejsza - dobrą sytuację miał Takuto Oshima, ale strzelił w środek bramki. Wydawało się, że w pierwszej połowie Śląsk nie stworzy już zagrożenia, ale końcówce mocno przycisnął. Tuż przed końcem Victora Garcia z lewej strony zagrał w pole karne, nikt nie pilnował tam Łyszczarza i było 1:1. Początek drugiej połowy należał do Cracovii - groźnie strzelił Siplak, a po rzutach rożnych blisko goli byli Matej Rodin i Virgil Ghita. Gospodarze nie zamierzali tak, jak w pierwszej połowie czekać do ostatnich minut i też atakowali. Po godzinie gry goście stracili kolejnego zawodnika - tym razem kontuzji doznał Rasmussen. Obie drużyny były w stanie podejść pod pole karne, ale na tym kończyły się pomysły, jak strzelić gola. Cracovia próbowała wykorzystać śliską murawę i strzelać z dystansu, ale Siplak i Rapa uderzali w środek bramki. Ostatnie minuty to przewaga Śląska - kilka razy pogubił się Karol Niemczycki, ale dopisało mu szczęście.