Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę Pierwszą połowę kibice Ekstraklasy będą chcieli szybko wymazać z pamięci. Gra nie układała się ani jednym, ani drugim, a składnych akcji było jak na lekarstwo. Dość powiedzieć, że w tej części padły tylko dwa celne strzały. A miał to być mecz dwóch atrakcyjnie grających drużyn w Ekstraklasie, które gwarantują ofensywną piłkę. Odkąd Jacek Zieliński objął Cracovię, jego piłkarze do spotkania z Zagłębiem strzelili aż 69 goli w 32 meczach. To zdecydowanie najbardziej imponujący bilans w lidze. W piątek "Pasy" zawiodły, a jeśli w takim tempie będą zbierać punkty, mogą szybko wylecieć z czołówki. Zagłębie natomiast z każdą kolejką się rozkręca. To już nie ten sam beniaminek, który płacił frycowe na początku sezonu, a solidnie poukładany zespół, który taktycznie jest jednym z najlepiej przygotowanych w lidze. W trzecim meczu z rzędu pierwsze skrzypce grał Filip Starzyński, który może okazać się transferowym strzałem w dziesiątkę. Trochę walki w środku pola, zagrania piętami Marcina Budzińskiego i Jakuba Wójcickiego, nierówne boisko i "Mazurek Dąbrowskiego" zaśpiewany przez kibiców. Przez 38 minut to były najciekawsze fragmenty spotkania. Pod koniec pierwszej części w polu karnym gości padł Wójcicki i gospodarze domagali się rzutu karnego, ale sędzia Paweł Raczkowski nie użył gwizdka. W 42. minucie Starzyński wymienił kilka podań z kolegami po lewej stronie i na pełnym biegu zewnętrzną częścią stopy wrzucił piłkę w pole karne. Ostatkiem sił dobiegł do niej Krzysztof Piątek, uderzył na wślizgu, ale niecelnie. I gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bez bramek, w doliczonym czasie gry w polu karnym padł Krzysztof Piątek, który dostał świetne podanie od Adriana Rakowskiego. Sfaulował go Piotr Polczak, który może o sobie mówić, że jest największym pechowcem, bo to drugi rzut karny podyktowany po jego zagraniu w tym sezonie. Do piłki podszedł Starzyński, uderzył pewnie i Zagłębie objęło prowadzenie. W przerwie Zieliński zareagował. Zdjął z boiska bezproduktywnego Marcina Budzińskiego, a w jego miejsce wprowadził Boubacara Diabanga. I to Senegalczyk z bośniackim paszportem dał sygnał do ataku! W 55. minucie przeprowadził indywidualną akcję, z prawej strony zszedł do środka i lewą nogą uderzył z kilkunastu metrów, a Martin Polaczek tylko odprowadził piłkę wzrokiem. I dopiero wtedy zrobił nam się mecz! Próbowali m.in. Mateusz Cetnarski i Wójcicki, ale... gola strzeliło Zagłębie. Łukasz Janoszka uderzył w stylu Diabanga i Sandomierski był bez szans. "Pasy" rzuciły się do odrabiania strat. Najpierw Bartosz Kapustka chciał wymusić rzut karny, za co został ukarany żółtą kartką, a potem z bliskiej odległości nie trafił Jendriszek. A czas uciekał... Do końca było więcej niezdrowych emocji, niż składnych akcji i klarownych okazji. Raz po raz piłkarze obu drużyn przewracali się na murawie i domagali odgwizdania rzutu wolnego. Przez kilka ostatnich minut przycisnęli gospodarze, ale wynik się nie zmienił.Cracovia przegrała na własnym stadionie po raz pierwszy od 12 września 2015 roku i spotkania z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza (2-3). Obiekt przy ul. Kałuży był nie do zdobycia przez 167 dni. Z Krakowa Łukasz Szpyrka Cracovia - Zagłębie Lubin 1-2 (0-1) Bramki: 0-1 Starzyński (45+1 - rzut karny), 1-1 Diabang (55.), 1-2 Janoszka (63.) Żółte kartki: Kapustka, Deleu, Zjawiński - Todorovski, Tosik, Woźniak. Cracovia: Sandomierski, Deleu, Polczak, Wołąkiewicz, Zejdler, Dąbrowski, Cetnarski, Wójcicki (73. Karaczanakow), Budziński (46. Diabang), Kapustka (72. Zjawiński), Jendriszek. Zagłębie: Polaczek, Todorovski, Dąbrowski, Guldan, Tosik, Kubicki, Rakowski (59. Ł. Piątek), Janoszka (76. Janus), Starzyński, Woźniak, K. Piątek (85. Papadopoulos). Sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy. Widzów: 8605.