"Komisja uznała odpowiedzialność dyscyplinarną klubu, jednak na podstawie przepisów dyscyplinarnych odstąpiła od wymierzenia kary ze względu na działania podjęte przez klub po incydencie, czyli bardzo szybkie zidentyfikowanie sprawców oraz nałożenie na nich 2-letnich (maksymalnych przewidzianych przepisami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych) klubowych zakazów stadionowych" - czytamy w komunikacie Komisji Ligi. - Uznaliśmy, że działania podjęte przez Cracovię doprowadziły do skutecznego wyeliminowania z jej stadionu obu sprawców odpowiedzialnych za rzucanie na murawę petardami hukowymi. Zostały wyciągnięte indywidualne konsekwencje bezpośrednio wobec dwóch chuliganów, dla których nie ma miejsca na meczach Ekstraklasy. Klub na obu nałożył maksymalne, dwuletnie zakazy stadionowe, zaś dzięki szybkiemu działaniu organów ścigania niebawem powinni oni także zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej - podkreślił Zbigniew Mrowiec, przewodniczący Komisji Ligi. - W takiej sytuacji zamknięcie trybuny, czy też całego stadionu Cracovii byłoby karą zbyt daleko idącą, przez którą ucierpiałoby wielu prawdziwych kibiców, którzy w sposób zdecydowany odcięli się od chuliganów i zadeklarowali współpracę z klubem w eliminacji tego typu zachowań. Chciałbym także podkreślić, że Komisja Ligi będzie we współpracy z klubami działała na rzecz zwalczania wszelkich przypadków naruszeń przepisów bezpieczeństwa na trybunach naszych stadionów - dodał Mrowiec. - Tak właśnie przeciwdziała się bandytyzmowi na stadionach w Europie Zachodniej - indywidualne sankcje są szybkie, dotkliwe i nieuchronne - stwierdził Seweryn Dmowski, doradca zarządu Ekstraklasy SA ds. bezpieczeństwa. - Warto przy okazji podkreślić bardzo pozytywną i jednoznaczną postawę kibicowskiego Stowarzyszenia "Tylko Cracovia", które zdecydowanie potępiło ten bezmyślny akt bandytyzmu i zadeklarowało współpracę z klubem. Pozwala to mieć nadzieję, że środowisko kibicowskie jest zdolne do samoregulacji oraz konstruktywnego dialogu na temat bezpieczeństwa. Klub, kibice oraz organy państwa - wszyscy zagrali do jednej bramki. W takiej sytuacji uważam, że zamknięcie stadionu czy trybuny nie miałoby żadnego sensu, skoro do odpowiedzialności indywidualnej pociągnięto bezpośrednich sprawców - powiedział Dmowski.