Gdy w sierpniu Cracovia przelała na konto Viitorulu Konstanca 300 tys. euro, o transakcji pisano nawet w Ameryce Południowej. Nie ma się co dziwić, bo krakowianie pozyskali Rivaldo Juniora, syna Rivaldo, mistrza świata i zdobywcy Złotej Piłki. 25-letni napastnik jesienią rozegrał w barwach "Pasów" szesnaście spotkań, w których zdobył jedną bramkę. Wiosną zamierza udowodnić, że z wielkim futbolem łączy go nie tylko nazwisko ojca. Rok 2021 rozpoczął efektownie, strzelając gole w rozegranych przez Cracovię sparingach z Puszczą Niepołomice i Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. - Gdybym nie był dobry, Cracovia by mnie nie kupiła. Nikt nie jest takim wariatem by marnować kasę - zapewnił na kanale Sebastiana Staszewskiego "Po Gwizdku". Sebastian Staszewski, Interia: - Zastanawiam się dlaczego wybrałeś właśnie Cracovię? W tym samym czasie miałeś przecież atrakcyjniejszą z finansowego punktu widzenia ofertę z Dubaju. Rivaldo Junior: - W tamtym momencie nie grałem - i dalej nie gram - dla pieniędzy. Dziękuję Bogu, że mój ojciec ma bardzo dobrą sytuację finansową, chociaż ja nigdy nie prosiłem go o pomoc. Kasa nigdy nie była moim priorytetem. Gdyby tak było, dwa lata temu pojechałbym do Korei, a teraz do Dubaju. Moim priorytetem jest rozwój, a transfer do Cracovii to krok naprzód. Podjąłem więc dobrą decyzję. Co wiedziałeś o Polsce, kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o propozycji Cracovii? - Śledziłem Ekstraklasę, bo moimi kolegami są Sergiu Hanca i David Jablonský. Znam także Bogdana Țîru z Jagiellonii Białystok, z którym również grałem. Obserwowałem więc waszą ligę, bo śledziłem kolegów. Poza tym wiedziałem niewiele. Na przykład to, że macie tu... zimno. Kiedy byłem już w Europie, dużo słyszałem o Robercie Lewandowskim. Nigdy jednak szczególnie nie szukałem informacji o Polsce czy o Rumunii. Jesteś synem słynnego piłkarza, Rivaldo. Na twojej piłkarskiej drodze to był większy plus czy minus? - Jeżeli coś mi wychodzi, to jest to dla mnie plus. Bo synem Rivaldo interesują się media na całym świecie. Ale jeśli zrobię coś źle, zaraz będą pisać, że syn Rivaldo ma problemy. W Rumunii byłem jednak jednym z najlepszych obcokrajowców w całej lidze. Gdybym nie był dobrym zawodnikiem, Cracovia nie kupiłaby mnie z Viitorulu. Nikt nie jest przecież takim wariatem, aby marnować pieniądze, szczególnie w czasach koronawirusa. Nikt nie wyrzuciłby 300 tys. euro tylko po to, aby mieć w składzie syna Rivaldo. Dlaczego na koszulce masz napis "Rivaldo Junior", a nie "Rivaldinho"? To ukłon w stronę twojego ojca? - W przeszłości miałem na plecach napis "Rivaldinho", ale chciałem coś zmienić. Pomyślałem, że czas, aby mieć napis zgodny z tym, jak się nazywam. A przecież nazywam się Rivaldo Junior, a nie Rivaldinho... Twój ojciec ogląda mecze PKO BP Ekstraklasy? - Oczywiście, że ogląda! Widział większość spotkań Cracovii. Różnica pomiędzy Polską a Brazylią to jednak aż siedem godzin, więc czasem w trakcie naszych meczów... śpi. Ale stara się być na bieżąco. I jak ocenia naszą ligę? - Powiedział mi, że to inna liga niż rumuńska. Na początku wydawało mu się, że jest niemal identyczna, ale teraz uważa inaczej. Styl jest inny, rozgrywki są znacznie trudniejsze pod względem fizycznym. Powiedział mi, żebym spróbował się szybko zaadoptować i wszystko będzie dobrze. Był pod dużym wrażeniem wszystkich nowych stadionów z pięknymi murawami. Dodał także, że zrobiłem dobry krok. Odwiedzi Polskę? Wcześniej wizytował kluby w których grałeś. Był na przykład w Sofii czy Bukareszcie. - Rozmawialiśmy chwilę przed tym wywiadem i pytał mnie o sytuację w Polsce, o to czy mogą do was przyjeżdżać ludzie z zagranicy. Przez koronawirusa nie widzieliśmy się od roku, tęsknię za nim, on tęskni za mną. Chce więc przyjechać, żeby obejrzeć mecz. Mam nadzieję, że niedługo odwiedzi mnie w Krakowie. Całą rozmowę z Rivaldo Juniorem zobacz na kanale Sebastiana Staszewskiego "Po Gwizdku". Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia