W Gliwicach mecz był bardzo wyrównany. Piast oddał 11 strzałów, w tym pięć celnych, natomiast Cracovia 10 razy uderzała na bramkę i też pięć razy celnie. W posiadaniu piłki nieznaczną przewagę posiadali podopieczni Fornalika (51 do 49 procent). Gospodarze okazali się skuteczniejsi. Wykorzystali jedną okazję i to wystarczyło, żeby zgarnąć trzy punkty. Bramka padła po akcji Bartosza Rymaniaka, który uciekł Sergiu Hance, David Jablonsky nie zaasekurował kolegi, a dośrodkowania nie przeciął Cornel Rapa, co wykorzystał Sebastian Milewski. Strzał młodzieżowca gliwiczan był na tyle mocny, że choć Michal Peszkovicz był blisko obrony, to nie zdołał zatrzymać piłki. Czy Cracovia nie mogła osiągnąć lepszego wyniku na boisku mistrza Polski? "Pasy" były ciut lepsze w pierwszej połowie, po zmianie stron ciut lepszy był Piast, ale oprócz gola, w całym spotkaniu miał tylko dwie sytuacje bramkowe - "główkę" Patryka Tuszyńskiego, którą obronił Peszkovicz oraz, kiedy przez całe boisko z piłką biegł Gerard Badia, Hiszpan nie zdecydował się podać do rodaka Jorge Feliksa, a jego strzał był niecelny. W drużynie gości w sobotę nie funkcjonowało jednak trochę za dużo ogniw. Gra skrzydłami, stałe fragmenty, środek pola. Ivan Fiolić na razie miał udane tak naprawdę 20 minut z Lechem Poznań, widać, że jeszcze nie odnalazł się w systemie Probierza. Drugi ze skrzydłowych - Hanca - także nie zaliczy tego spotkania na plus, a szczególnie zawodził przy dośrodkowaniach ze stałych fragmentów. Jak przyznał mój znajomy, najlepszym piłkarzem Piasta był Jakub Czerwiński, który wybijał wszystkie centry poza boisko, widząc, że rywal tego dnia nie jest w stanie zagrozić w tym elemencie. Podobnie było z dośrodkowaniami z gry, które również nic nie dawały gościom, oprócz sytuacji, w której, po podaniu Rapy, "główkował" Pelle van Amersfoort, ale Frantiszek Plach zatrzymał piłkę na linii bramkowej. Holender miał w Gliwicach najlepszą sytuację na strzelenie gola dla Cracovii, ale poza tym rozegrał bardzo przeciętny mecz. Zanotował dziewięć strat, tyle samo co Rapa. Niewiele lepiej w tym elemencie prezentował się Janusz Gol (osiem strat), który nie był ostoją w drugiej linii. Probierz nie wahał się jednak i widząc słabszą dyspozycję kapitana, zdjął go z boiska. Rezerwowi: Michal Sipliak, Thiago i Tomasz Vestenicky nie wnieśli jednak tyle, ile mógł się spodziewać trener, i "Pasy" przerwały serię trzech zwycięstw z rzędu. Najgorzej dla nich, że swój mecz wygrała Legia Warszawa i uciekła Cracovii na trzy punkty. Teraz czeka nas starcie na szczycie, pierwszej z drugą drużyną w tabeli, 29 lutego o godzinie 20 przy Łazienkowskiej. Podopieczni Aleksandara Vukovicia świetnie spisują się na własnym stadionie, gdzie zgromadzili w bieżącym sezonie 28 punktów. Tyle samo "oczek" przy Kałuży zdobyły też "Pasy", a Piast u siebie dwa punkty mniej. Legia przy Łazienkowskiej wygrała w bieżącym sezonie już siedem meczów z rzędu, strzelając w nich 28 goli. Cracovię czeka więc trudne zadanie, ale w poprzednich rozgrywkach "Pasy" zdobyły Łazienkowską, zwyciężając 2-0. To była jedna z pięciu wygranych w Warszawie w historii najwyższej klasy rozgrywkowej, ale poprzednie miały miejsce w dość dawnych czasach - 1932 roku, 1949, 1950 i 1951. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO Ekstraklasy</a> Paweł Pieprzyca