Bohaterem serii rzutów karnych został bramkarz "Pasów" Lukasz Hroszszo. 32-letni Słowak jest zmiennikiem Michala Peskovicza i szansę wykazania się dostaje tylko w meczach Pucharu Polski. To była jednak korzystna z punktu widzenia gospodarzy zmiana, gdyż Peskovicz, od kiedy występuje w Cracovii, nie obronił żadnego z jedenastu karnych. A jego pięć lat młodszy rodak efektownymi paradami zatrzymał strzały Petra Schwarza i Jarosław Jacha. Trafienie Macieja Domańskiego nie zdało się na wiele, bo w ekipie gospodarzy kolejno: Janusz Gol, David Jablonsky, Ołeksij Dytiatjew i Milan Dimun byli bezbłędni. Trener Probierz podkreślił kluczową rolę bramkarza w awansie do ćwierćfinału. - Wiem, że można na niego liczyć. Na treningach trudno jest mu strzelić z karnego. We wcześniejszym spotkaniu z Jagiellonią Białystok też miał w końcówce bardzo ważną interwencję broniąc rzut wolny. Fajnie, że go mamy w drużynie, bo ma też świetny charakter, a rywalizacja o miejsce w bramce jest bardzo mocna - podkreślił szkoleniowiec krakowskiego zespołu. Czwartkowy mecz rozgrywany był w trudnych warunkach atmosferycznych, przy kilkustopniowym mrozie. Piłkarze rywalizację zakończyli po godzinie 23. - Chciałbym podziękować kibicom, którzy przyszli na to spotkanie, bo dali nam od pierwszej do ostatniej minuty duże wsparcie - powiedział Probierz, który tym razem dał szansę pokazania się zawodnikom rzadziej grającym w Ekstraklasie. Dopiero w dogrywce na boisku pojawił się kapitan zespołu Janusz Gol, który zastąpił wracającego po chorobie (zapalenie opon mózgowych) Rubio. Hiszpan na boisko przebywał tylko pół godziny, a Probierz jego szybką zmianę tłumaczył względami taktycznymi. - Chcieliśmy zabezpieczyć środek pola. Dla nas w tym meczu najważniejszy był awans. Tak się buduje mocny zespół - zaznaczył. Trener Rakowa Marek Papszun przyznał, że taki przebieg meczu i końcowe rozstrzygnięcie to dla jego drużyny najczarniejszy scenariusz. - Zagraliśmy dogrywkę, przegraliśmy dopiero po rzutach karnych, a bardzo chcieliśmy tego uniknąć, gdyż w niedzielę w południe znowu czeka nas mecz tutaj. - Nie mamy tak mocnej kadry, jak Cracovia, dlatego trener Probierz mógł sobie na więcej pozwolić jeśli chodzi o zmiany w składzie. Pojedynek był otwarty, obydwa zespoły stworzyły sporo sytuacji, a dramaturgia była do końca. Teraz musimy się zebrać i powalczyć o punkty w Ekstraklasie. Nasza przygoda z Pucharem Polski się skończyła, wracamy do ligowej rzeczywistości. Gratuluję Cracovii awansu i życzę, aby zaszła w Pucharze Polski jak najdalej - podsumował opiekun częstochowian. Grzegorz Wojtowicz