W styczniu Sąd Rejonowy Kraków-Krowodrza skazała na dwa lata i osiem miesięcy więzienia byłego sędziego Jacka P. za ustawianie meczów Cracovii i Podbeskidzia w sezonie 2003/2004. Na tej podstawie 3 lutego Komisja Dyscyplinarna PZPN rozpoczęła postępowanie przeciw "Pasom". - Należy się spodziewać ujemnych punktów, ale też kary finansowej - oświadczył wówczas rzecznik dyscyplinarny związku Adam Gilarski. Cracovia nie chowała głowy w piasek i od początku chciała sama się poddać karze. Bardzo długo jednak nie chciała zaproponować ukarania jej ujemnymi punktami, choć była gotowa zapłacić surową grzywnę, w wysokości miliona złotych. Klub z ul. Kałuży powoływał się na decyzję z 2014 r., gdy PZPN ukarał GKS Bełchatów tylko półmilionową grzywną, natomiast odstąpił od ujemnych punktów. 25 czerwca Gilarski odrzucił propozycję "Pasów". - Rozbieżności były zbyt duże, więc komisja, nawet gdyby chciała, nie mogła uwzględnić wniosku Cracovii o dobrowolne poddanie się karze. Przedstawiciele klubu dostali czas na zapoznanie się z dokumentacją zebraną w tej sprawie, a my będziemy dalej procedować. Wyrok zapadnie może za tydzień albo za dwa - tłumaczył przewodniczący Komisji Dyscyplinarnej PZPN Mikołaj Bednarz. Przełom nastąpił, gdy ostatnio do negocjacji z PZPN-em przystąpił sam właściciel klubu prof. Janusz Filipiak. Cracovia i organy dyscyplinarne związku mają za sobą kilka spotkań i rozmów telefonicznych.