Cracovia - Lechia 1-0. Pelle van Amersfoort po raz pierwszy zagrał bez bólu
Ostatnio spisywał się w kratkę, ale na murawę wychodził wbrew organizmowi. W sobotę Pelle van Amersfoort był podwójnym zwycięzcą - wygrał z bólem i zdobył zwycięską bramkę przeciwko Lechii Gdańsk.
Do tej pory spisywał się w kratkę. Miał być typową "dziesiątką", tymczasem zawodnicy z jego warunkami fizycznymi (193 cm) częściej są środkowymi obrońcami niż rozgrywającymi. Z racji wzrostu jego ruchy wyglądają na nieco niezgrabne, ale trzeba przyznać, że nie przeszkadza mu to w dograniu nieszablonowej piłki.
Zanim jednak Van Amersfoort się rozkręcił, dopadła go kontuzja. Trener Michał Probierz nie chciał zdradzić, na co cierpi jego zawodnik ("wolę uniknąć sytuacji, że przeciwnik trafi go w to samo miejsce"), ale dziś już wiadomo, że chodziło o kolano.
Holender miał pauzować nawet sześć tygodni, ale wrócił już po trzech. Teraz okazuje się, że być może trochę za wcześnie, bo w sześciu (!) kolejnych spotkaniach kolano dawało o sobie znać.
- Dopiero przed meczem z Lechią powiedziałem sobie: "Hej, nie czuję już tego urazu, więc dziś zapowiada się pierwsze spotkanie bez bólu". Mam nadzieję, że było to widać, bo miałem kilka podań, jakieś strzały, choć zawsze może być lepiej - przyznaje.
Najważniejsze zagranie Holender zaliczył jednak w 90. minucie. Sergiu Hanca dokładnie dośrodkował, a Van Amersfoort głową przymierzył tuż obok słupka. Tym samym Holender dał Cracovii zwycięstwo, zaliczył swoje trzeci trafienie w sezonie i pokazał, że wzrost może być jednak jego atutem.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Zasłużyliśmy na trzy punkty. Mieliśmy sporo sytuacji, ale trochę brakowało szczęścia. W 90. minucie jednak się do nas uśmiechnęło i zwyciężyliśmy 1-0 - cieszył się bohater spotkania.
- Głównie dzięki walce do końca wygraliśmy trzy mecze z rzędu. Gol w 90. minucie to bardzo przyjemne uczucie - dodaje.
Dzięki tej bramce Cracovia na co najmniej kilkanaście godzin została liderem i po raz kolejny wysłała wyraźny sygnał, że w tym sezonie może liczyć się w walce o sam szczyt tabeli.
- Każdy mecz musimy traktować jak finał, bo każdy jest tak samo ważny. Jeśli chcemy zostać liderem na dobre, to musimy wygrywać wszystkie mecze. Idziemy krok po kroku i zobaczymy, co przyniesie to na koniec sezonu - podkreśla pomocnik "Pasów".
Kolejne spotkanie Cracovia zagra w Płocku z Wisłą.