Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Cracovia - Lech Poznań Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Cracovia - Lech To nie było wielkie widowisko, ale w którymkolwiek momencie sobotniego spotkania trudno było przypuścić, że Lech może przywieźć z Krakowa trzy punkty. Cracovii wystarczył jeden gol i uważna gra w defensywie, bo drużyna z Wielkopolski nie potrafiła jej zagrozić.Przed spotkaniem trener gospodarzy Michał Probierz nie bał się stwierdzić, że to Cracovia jest faworytem sobotniego spotkania. Jego drużyna, mimo trzech porażek na otwarcie rundy finałowej, wciąż poważnie liczy się w walce o puchary. Dużo mniejsze szanse na występ na europejskich salonach miał Lech. I to krakowianie wyszli na boisko z większą wiarą w zwycięstwo. Nie zachwiały jej nieoczekiwane decyzje trenera. Probierz postanowił, że tylko na ławce rezerwowych mecz rozpoczną Airam Cabrera i Javier Hernandez. Co prawda w poprzedniej kolejce Cracovia bez nich poradziła sobie z Lechią Gdańsk, ale wówczas Hiszpanie pauzowali z powodu żółtych kartek. Szybko okazało się jednak, że i bez nich da się strzelać gole. W 6. minucie dwóch skrzydłowych Cracovii, Mateusz Wdowiak i Sergiu Hanca, nieoczekiwanie znalazło się po jednej stronie boiska. Polak wycofał do Rumuna, a ten z prawej flanki dośrodkował w pole karne. Tam, równie nieoczekiwanie, znalazł się Michal Siplak. Lewy obrońca, który w poprzednich 47 meczach w Ekstraklasie strzelił tylko jednego gola, zachował się jak rasowy snajper. Strzałem z pierwszej piłki pokonał bezradnego Jasmina Buricia. Inna sprawa, że obrońcy rywali pozostawili go zupełnie bez opieki. Tak obiecujący początek zwiastował jednak... słabą pierwszą połowę. Obie drużyny grały zachowawczo - Cracovia zapewne z rozmysłem pilnowała prowadzenia, goście nie potrafili znaleźć sposobu na jej defensywę. W ataku Lecha z konieczności po raz kolejny biegał Darko Jevtić, ale znów udowodnił, że napastnikiem nie jest i zapewne nigdy nie będzie. Atakujący z krwi i kości - wracający po kontuzji Christian Gytkjaer - rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Jedną z nielicznych okazji dla Lecha w pierwszej połowie zmarnował Kamil Jóźwiak: jego strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego minął bramkę. Cracovia odpowiedziała strzałem Wdowiaka, który obronił Burić. Skrzydłowy krakowskiego zespołu sporo problemów rywalom sprawił również na początku drugiej połowy. Wtedy mógł już współpracować z Cabrerą, który zastąpił słabo dysponowanego Filipa Piszczka. Najskuteczniejszy strzelec Cracovii pokazał kilka ciekawych zagrań, ale i jemu brakowało precyzji. Dariusz Żuraw, trener gości, też w końcu posłał w bój swojego najlepszego strzelca. Gytkjaer z powodu kontuzji dotąd mecze rundy finałowej oglądał z trybun lub z kanapy przed telewizorem. W sobotę pojawił się na boisku na ostatnie 20 minut. Po chwili jego drużyna w końcu przeprowadziła składną akcję, choć Duńczyk nie miał w niej udziału. Znów zakończyła się na Jóźwiaku, tyle że skrzydłowy po raz kolejny spudłował. To jakby przebudziło zespół Probierza. Przez kilka minut jego zawodnicy ostrzeliwali bramkę Buricia z dystansu, żadne uderzenie nie zaskoczyło jednak Bośniaka. W 75. minucie gola powinien zdobyć Niko Datković, z kilku metrów nie trafił jednak w bramkę. W końcówce na boisku pojawił się wreszcie Hernandez, tym razem jednak jego pomoc nie była właściwie konieczna, bo Cracovia spokojnie utrzymała prowadzenie do ostatniego gwizdka. Dzięki wygranej dogoniła czwartą w tabeli Jagiellonię, którą jutro czeka mecz z Piastem Gliwice. Probierz w tym sezonie mistrzostwa nie zdobędzie, ale wciąż może wywalczyć prawo do gry w europejskich pucharach. Cracovia - Lech Poznań 1-0 (1-0) Bramki: Siplak (6.) Ekstraklasa: wyniki, tabele, strzelcy, terminarz Ranking Ekstraklasy - sprawdź!