O Cracovii znowu zrobiło się głośno. Niestety, nie ze względu na osiągnięcia sportowe, ale zamieszenie z trenerem. Na konferencji prasowej po porażce z Wartą Poznań Michał Probierz podał się do dymisji, tłumacząc się sprawami osobistymi. Na stronie internetowej klubu ta informacja się jednak nie pojawiła. I potem okazało się, że szkoleniowiec zostaje i "po serii rozmów z Panem Profesorem Januszem Filipiakiem wspólnie postanowiliśmy kontynuować misję tworzenia silnego Klubu" - przeczytaliśmy w oświadczeniu wydanym przez Probierza. Trener dostał natomiast parę dni urlopu na załatwienie spraw osobistych i wrócił do pracy przed spotkaniem z Pogonią w Szczecinie. Tam w wywiadzie przedmeczowym jeszcze raz zaprzeczył, że jego decyzja o dymisja miała jakikolwiek związek z rzekomym konfliktem z prof. Filipiakiem czy wiceprezesem Jakubem Tabiszem.Czy to zamieszanie miało jakiś wpływ na piłkarzy? - Moja dymisja i wydarzenia z tego tygodnia nie miały wpływu na to, co działo się na boisku - powiedział Probierz. I trzeba przyznać mu rację. Cracovia kolejny raz zaprezentowała się bowiem bezbarwnie. W Szczecinie dała się zdominować w pierwszej połowie i może się tylko cieszyć, że straciła w niej tylko jedną bramkę. Po zmianie stron nie było wcale lepiej, w końcówce "Pasy" osiągnęły przewagę, ale Pogoń już wtedy myślała tylko o utrzymaniu jednobramkowej zaliczki. Nie oznacza to jednak, że Dante Stipica, bramkarz "Portowców", był wystawiany na wielką próbę. Goście oddali bowiem tylko jeden celny strzał na bramkę.To był już trzeci przegrany mecz Cracovii z rzędu w lidze i trzeci bez strzelonego gola. Za kadencji Probierza drużyna ma czasami takie dołki. Na początku kadencji przy Kałuży przytrafiła mu się seria 11 meczów bez zwycięstwa (wliczając w to remis w Pucharze Polski z Tychami, awans został wywalczony po serii rzutów karnych). Tak samo było na starcie drugiego sezonu Probierza, kiedy pozostawał osiem pierwszych meczów bez wygranej, mówiono nawet o jego dymisji, ale wszyscy wytrzymali ciśnienie, trener został i drużyna zakończyła rozgrywki na czwartym miejscu, co dało jej występ w europejskich pucharach. W poprzednim sezonie też przyszła seria sześciu porażek z rzędu, która przypadła na czas przed przerwaniem i po wznowieniu rozgrywek ze względu na pandemię koronawirusa. Cracovia ostatecznie ukończyła sezon na siódmym miejscu, ale za to zdobyła Puchar Polski - pierwszy raz w historii i ponownie zagrała w eliminacjach Ligi Europy. Bieżące rozgrywki zapowiadały się jako trudniejsze, ponieważ "Pasy" przystępowały do nich z minus pięcioma punktami za przewinienia korupcyjne z przeszłości. To utrudniało walkę o czołowe lokaty, ale chyba mało kto się spodziewał, że podopieczni Probierza zostaną wmieszani w walkę o utrzymanie, szczególnie że ze względu na reorganizację z PKO BP Ekstraklasy spada tylko jeden zespół. Tymczasem po 16 kolejkach Cracovia jest na 14. miejscu i ma tylko punkt przewagi nad Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz dwa na Stalą Mielec, która rozegrała mecz mniej.I w sobotę 13 lutego "Pasy" podejmą przy Kałuży właśnie Podbeskidzie. O takich spotkaniach zwykło się mówić, że są o sześć punktów. Obie drużyny przystąpią do niego w zupełnie innych nastrojach. Cracovia po wspomnianych trzech porażkach z rzędu, natomiast "Górale" po dwóch zwycięstwach i to z niebyle kim, bo z mistrzem Polski Legią Warszawa i Górnikiem Zabrze, ale w obu przypadkach na własnym stadionie. Podopieczni Probierza muszą ten mecz wygrać, jeśli nie chcą cały czas z drżeniem serca patrzeć na dół tabeli. Szczęśliwie dla nich przy Kałuży nie będzie mógł zagrać Kamil Biliński, najlepszy strzelec Podbeskidzia w tym sezonie, który pauzuje za kartki. Przydałoby się jednak, aby jakiś snajper objawiło się w Cracovii. Na razie najlepszym strzelcem zespołu w lidze jest Pelle van Amersfoort, który zdobył cztery bramki, czyli dwa razy więcej niż podstawowi napastnicy - Marcos Alvarez i Rivaldinho. Trzy gole łącznie strzelili wchodzący głównie z ławki - Filip Piszczek i Tomaš Vestenicky, czyli też bez szału. Od Tomaša Pekharta, lidera klasyfikacji strzelców z 14 bramkami, dzieli ich przepaść. Zanim jednak Cracovii przyjdzie walczyć z Podbeskidziem, już we wtorek zagra na wyjeździe z Wartą Poznań w 1/8 finału Pucharu Polski. "Pasy" bronią trofeum, a poza tym przydałoby się zrewanżować za niedawną ligową porażkę. Odpadnięcie z Pucharu Polski byłoby kolejnym ciosem w tym na razie słabym sezonie. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2020-2021,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO BP Ekstraklasy</a><a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-polska-puchar-polski-1-8-finalu,cid,851,rid,4682,sort,I" target="_blank">Zobacz zestaw par 1/8 finału Pucharu Polski</a>