Po 90 minutach było 1-1, więc sędzia zarządził dogrywkę. Szybko, bo już w 95. minucie Helik pozwolił sobie odebrać piłkę Ramirezowi, który popędził na bramkę "Pasów" i było 2-1. - Za długo zwlekałem z zagraniem... Szukałem optymalnego rozwiązania, ale przeciwnik mnie uprzedził - opisywał Helik. - Na pozycji stopera tak to wygląda, że możesz rozgrywać dobre spotkanie, ale jeden błąd właśnie tak może się skończyć. Nie będę się krył przed niczym. Popełniłem błąd, ale na pewno się nie podłamię. Jestem sportowcem i będę walczył, by się podnieść. Na pewno nie zwieszę głowy - dodał. Helik był jedynym zawodnikiem Cracovii, który wyszedł do dziennikarzy. Inni nie chcieli tłumaczyć się z pucharowej klęski już w I rundzie eliminacji LE. - Nie mogę powiedzieć, co czuje szatnia, bo chcę zachować normalność tej wypowiedzi. Wszyscy na pewno żałujemy tego, co się stało - uciął Helik, dając do zrozumienia, że dla pełnego zobrazowania zawodu kolegów musiałby użyć niecenzuralnych słów. Stoper "Pasów" znacznie chętniej przeanalizował za to przebieg spotkania. - Zaczęliśmy dobrze i korzystny wynik dotrzymaliśmy do przerwy. Chcieliśmy pójść za ciosem, ale to przeciwnik szybko zdobył bramkę. Popełniliśmy parę błędów, do tego nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji, a te - jak wiadomo - lubią się mścić - przyznał Helik. Z Krakowa PJ