Pierwsze minuty wskazywały, że pełne trybuny przy Kałuży obejrzą spotkanie godne meczu na szczycie Ekstraklasy. Oba zespoły chętnie ruszyły do przodu, chciały grać piłką i szybko też stworzyły sobie pierwsze okazje. Cracovia i Lech postawiły na strzały z dystansu. Nie minęły jeszcze dwie minuty, a Dino Hotić uderzeniem zza pola karnego przetestował Henricha Navasa, ale bramkarz "Pasów" z trudem wybił piłkę. Jeszcze bliżej trafienia kilka minut później był Ajdin Hasić. Pomocnik Cracovii z rzutu wolnego postanowił zaskoczyć Bartosza Mrozka. Bramkarz Lecha wyszedł z linii oczekując na dośrodkowanie, tymczasem Hasić uderzył na bramkę i trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Kibice zaczęli zacierać ręce na widowisko z prawdziwego zdarzenia, ale okazało się, że było to tylko rozbudzenie apetytów, gdyż z każdą minutą emocje były coraz mniejsze. Spotkanie przerywane było poprzez odpalanie pirotechniki, a później coraz częściej sędzia musiał przerywać akcje z powodu fauli. Efekt? Jeszcze tylko ciekawe uderzenie Patryka Sokołowskiego z dystansu i na tym okazje w pierwszej części się skończyły. Cracovia - Lech Poznań. Zadecydowała druga połowa Od początku drugiej części Mikael Ishak udowadniał, że na bezbramkowy remis się nie zgadza. W cztery minuty miał dwie okazje do zdobycia bramki, ale trzeciej już nie zmarnował. W 53. minucie dokładne dośrodkowanie spod linii bocznej posłał Afonso Sousa, a szwedzki napastnik mimo asysty dwóch obrońców zdobył swoją siódmą bramkę w tym sezonie. Cztery minuty później było już 2:0, a w roli głównej znów wystąpił Ishak. Napastnik Lecha świetnie dograł do Patrika Walemarka, a ten nie zmarnował sytuacji sam na sam z Ravasem. Lech już do końca kontrolował spotkanie. Co prawda Cracovia walczyła o kontaktową bramkę, ale tym razem brakowało jej jakości w ofensywie. Trener Dawid Kroczek próbował zmieniać zawodników i ustawienie, ale przyjezdni mądrze oddalali zagrożenia spod swojej bramki i próbowali nawet zdobyć trzeciego gola. Tym sposobem Lech zasłużenie wygrał i umocnił się na pozycji lidera, a "Pasy" tracą do niego już pięć punktów. W meczu z Cracovią do gry w Lechu wrócił reprezentant Polski Bartosz Salamon. Obrońca poznaniaków musiał jednak opuścić boisko w 74. minucie z powodu łapiących go skurczy. - Byłoby nierozsądne w tej sytuacji trzymać go na boisku - mowił po spotkaniu Niels Frederiksen, trener Lecha. Z Krakowa Piotr Jawor