Prognozy pogody od kilku dni przewidywały, że w okolicach rozpoczęcia spotkania nad stadionem może przejść burza. Na telefony komórkowe przychodził nawet alerty ostrzegające przed gradobiciem i to wszystko sprawdziło się tuż przed meczem <a class="db-object" title="Cracovia" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-cracovia,spti,8083" data-id="8083" data-type="t">Cracovia </a>- <a class="db-object" title="Korona Kielce" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-korona-kielce,spti,8069" data-id="8069" data-type="t">Korona</a>. <a href="https://sport.interia.pl/klub-cracovia/news-egzotyczny-pilkarz-w-ekstraklasie-takiego-jeszcze-nie-bylo,nId,6151819#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome" target="_blank">Egzotyczny piłkarz w Ekstraklasie. Takiego jeszcze nie było!</a> Zawodnicy właśnie schodzili z rozgrzewki, gdy nad obiektem rozpętał się pogodowy armagedon. Zmianę aury zapowiadały czarne chmury przez kilka minut wiszące nad stadionem, ale za moment lunął z nich deszcz. Jakby tego było mało, to chwilę później dołączył grad i ludzie zaczęli chować się na najwyższych stopniach trybun. Tyle tylko, że deszcz z gradem zacinał tak mocno, że nawet na koronie stadionu tworzyły się kałuże. Ucierpiała również tablica świetlna, która wyświetla wynik oraz składy i w pewnym momencie przestała po prostu reagować.- Czegoś takie tutaj jeszcze nie widziałem. Postałem w tym deszczu pięć sekund i przemokłem do suchej nitki - kręcił głową jeden ze starszych kibiców. Cracovia - Korona Kielce. Oberwanie chmury tuż przed meczem Najbardziej wytrwałe przy tej pogodzie były... dzieci, które rozkładały ekstraklasowe bannery na murawie. W końcu jednak i one w popłochu uciekły w stronę trybun. - Szanowni państwo, z powodu sytuacji pogodowej spotkanie zostanie opóźnione o ok. 15 minut - zapowiedział w końcu spiker. Cracovia - Korona Kielce. Mecz rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem Chwilę później zaczęło padać już dużo słabiej, a za moment po burzy nie było już ani śladu. Zawodnikom na szczęście nie była potrzebna dodatkowa rozgrzewka i mecz rozpoczął się ok. godz. 17:45. Na szczęście murawa wytrzymała nawałnicę i na boisku nie utworzyła się żadna kałuża. Co prawda trawa wyglądała na lekko grząską, ale po takich opadach miała prawo prezentować się znacznie gorzej. - Może to opóźnienie mecz miało jakiś wpływ na naszą grę... Nie wiem, nie chcę mówić, bo byliśmy po prostu słabsi - przyznał już po przegranym meczu (0-2) Lesze Ojrzyński, trener Korony. PJ