Kuriozalne było samo zwolnienie, jak również uzasadnienie decyzji, a zwłaszcza pierwsze zdanie, które pojawiło się na oficjalnym koncie na Twitterze właściciela Arki, Dominika Midaka. - Nie chciałem tego robić, parę razy sobie odmawiałem, ale trener Smółka to niezwykle honorowy człowiek - napisał młody boss. Z konstrukcji tego wyjaśnienia za nic w świecie nie można było zrozumieć, za co zapłacił trener Smółka. Bo chyba nie za to, że był za bardzo honorowy? - Zdecydowałem się jednak podjąć tę trudną decyzję - dziś trener poprowadzi Arkę ostatni raz. To jest porażka całego naszego klubu, który czekają bardzo poważne zmiany - już rozsądniej dodał Midak. Sposób, w jaki klub z Gdyni "odstrzelił" szkoleniowca, wywołały burzę w środowisku. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego nie wybrano bardziej cywilizowanej pory i nie podziękowano za współpracę trenerowi, który broni zespołu przed spadkiem, na przykład godzinę po meczu z Lechią? Jakkolwiek jedno "oczko" w sytuacji, gdy zespół jest tuż na strefą spadkową, nie jest wiele warte, jednak podział punktów z liderem Ekstraklasy wstydu nie przyniósł. W środę rano nad okolicznościami, towarzyszącymi w naszej lidze zwalnianiu trenerów, pochylił się prezes PZPN Zbigniew Boniek. Jasno dał do zrozumienia, co myśli o takim budowaniu powagi rozgrywek. - Zwolnienia trenerów to rzecz normalna (świadczenia mają zapewnione do końca), ale już sposób, czas i okoliczności świadczą o wielu rzeczach. Zwalnianie trenerów na wniosek/prośbę kibiców to kompletne nieporozumienie - napisał sternik związku. Co dokładnie miał na myśli Boniek? W środę rano red. "Sportu" Adam Godlewski, powołując się na swoje źródła, napisał: - Jeśli to prawda, że zwolnienie trenera tuż przed meczem w Gdyni było warunkiem tego, aby derby Trójmiasta mogły być rozegrane bez zakłóceń (i w ogóle dokończone), a takich sygnałów w trakcie meczu dostałem kilka z poważnych źródeł, to oznacza, że nasz ligowy futbol nie ma sensu. Art