Ostatni mecz, którego I-ligowa Arka Gdynia nie wygrała miał miejsce 23 września, gdy Żółto-Niebiescy ulegli 0-1 Chrobremu Głogów. Potem nastąpiła seria siedmiu (!) kolejnych wygranych w lidze i dwóch w Pucharze Polski. Lider tabeli zatrzymał się dopiero w wyjazdowym meczu z GKS Katowice, w którym padł remis 1-1. Jeśli Odra Opole nie wygra jutro ze Zniczem Pruszków to Arka zostanie liderem I-ligowego półmetka. Arka była lepsza w meczu w Katowicach, ale sama może pluć sobie w brodę, po niewykorzystanym rzucie karnym Huberta Adamczyka. Niebawem wyrównał Arkadiusz Jędrych, jak wiadomo niewykorzystane sytuacje mszczą się w piłce nożnej. Do sobotniej rywalizacji rywale przystępowali w zgoła odmiennych nastrojach. Gospodarze z Katowic po frajersku (to ostatnio popularny epitet) wypuścili wygraną, a nawet remis w spotkaniu z Wisłą w Krakowie ulegając 2-3. Piłkarze Arki Gdynia z kolei tryskali optymizmem po wygranej w derbach Trójmiasta - pokonali Lechię Gdańsk po 16-letnim oczekiwaniu, to była ich siódma kolejna wiktoria w lidze. Jeśli państwo oglądaliście, toczony w zimowej aurze mecz derbowy, to ten w Katowicach jeszcze bardziej przypominał śnieżny kulig. Zagadką pozostaje fakt, dlaczego płyta boiska przy ul. Bukowej została dopuszczona do gry. Identycznie jak w derbach Trójmiasta, gdy zaczęło się przejaśniać, zaczęła się uwidaczniać przewaga lidera z Gdyni. Dwukrotnie groźnie uderzał snajper wyborowy Karol Czubak. Wreszcie w 19. minucie przewagę skonsumował aktywny Olaf Kobacki, który z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Siedem minut później ten sam zawodnik, najlepszy w październiku na zapleczu Ekstraklasy, trafił w słupek. Koniec niesamowitej serii. Arka Gdynia tylko remisuje z GKS Katowice 1-1 Fatalna aura wcale nie oznaczała, że Arka używała prostych środków. Drużyna trenera Wojciecha Łobodzińskiego nie rezygnowała ze swojego stylu, polegającego na metodzie wielu podań i koronkowej gry. Jeszcze przed przerwą do siatki trafili Hubert Adamczyk i Kasjan Lipkowski, ale w obu sytuacjach były wyraźne pozycje spalone.Dosłownie w ostatniej minucie pierwszej połowy Czubak zmarnował idealną okazję, gdy strzelał do bramki, z której daleko wybiegł Dawid Kudła, wybierając się na śnieżną ślizgawkę. Wygrane derby. Pierwsze po 16 latach Gospodarze pierwszy raz trafili w bramkę Arki w 55. minucie, gdy z dystansu uderzał Oskar Repka. Zaraz w dość niegroźnej sytuacji faulowany był Sebastian Milewski, jednak Kudła z łatwością wybronił rzut karny w wykonaniu Huberta Adamczyka. Niewykorzystane sytuacje mszczą się. Rezerwowy Mateusz Marzec popędził skrzydłem, a inny zawodnik, który wszedł z ławki, Mateusz Mak został sfaulowany przez Milewskiego. Rzut karny na bramkę zamienił Arkadiusz Jędrych w 73. minucie. Nic nie zapowiadało, że Arka może stracić kontrolę nad meczem, a jednak skończyło się polubownym wynikiem 1-1. Maciej Słomiński, INTERIA