Kibice Arki Gdynia grozili bojkotem, aż wreszcie słowo stało się ciałem i w imię pozbycia się rodziny Kołakowskich z klubu ten został ogłoszony. Zbiegło się w to w czasie z lakonicznym komunikatem na oficjalnej stronie Arki: "Michał Kołakowski wybrany na Prezesa Zarządu Arki Gdynia S.A. na trzyletnią kadencję. - Dziękuję radzie nadzorczej za zaufanie i za wspólną pracę, która jest nieprzerwanie wykonywana dla klubu. Wyjście z kryzysu finansowego wiosny 2020 roku było dużym wyzwaniem, któremu wspólnie sprostaliśmy". Nie sposób się nie zgodzić z ostatnim członem tego komunikatu. Gdy w maju 2020 r. Kołakowscy przejmowali Arkę, była ona faktycznie w stanie zapaści. Był już przygotowany wniosek o upadłość spółki (nie jest to tragedia, jak pokazał Ruch Chorzów można tak funkcjonować i to z sukcesami), szalał COVID-19, a klub od kilku miesięcy nie regulował swych zobowiązań. Polski klub na sprzedaż Wówczas na białych rumakach pojawiła się w Gdyni rodzina Kołakowskich, formalnie klub przejął syn Michał, ale szybko przestano ukrywać, że karty rozdaje ojciec Jarosław, wpływowy manager piłkarski, właściciel agencji KFM, który z powodów przepisów nie mógł zostać właścicielem klubu piłkarskiego. Za kilka miesięcy Arka Gdynia opuściła Ekstraklasę i do dziś nie może do niej powrócić. Faktem jest natomiast o wiele lepszy standing finansowy klubu niż trzy lata temu, brakuje tylko jednej, za to kluczowej w sporcie - wyniku. Rozgoryczenie w Gdyni jest tak spore, że nie tylko kibice popadli w konflikt z właścicielami. Zakończenie sponsorowania Arki zapowiedziało 11 lokalnych firm i, co najważniejsze, wstrzymanie finansowania do czasu wyjaśnienia sporu zapowiedział prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek. Nowy trener Arki dostał jasne zadanie Bardzo rzeczowym i konkretnym oświadczeniem odpowiedział Michał Kołakowski, ale mleko już się rozlało. Dla lokalnego środowiska skupionego wokół Arki rozwiązaniem konfliktu będzie sprzedaż klubu lokalnemu biznesmenowi Marcinowi Gruchale, który miał złożyć już nawet ośmiocyfrową ofertę odkupienia Arki. W coraz bardziej gęstniejącej atmosferze swoje trzy grosze dorzucili kibice, którzy ogłosili bojkot klubu, któremu kibicują. Cytujemy niżej obszerne jego fragmenty. Kibicowski bojkot w Arce Gdynia "Długo wstrzymywaliśmy się z podjęciem ostatecznej decyzji, licząc na pozytywne rozstrzygnięcie sytuacji, ale nadszedł moment, w którym musimy ogłosić oficjalnie BOJKOT domowych meczów Arki Gdynia. Jedyną szansą na podtrzymanie meczowych emocji, będą te na wyjeździe, na które już teraz serdecznie zapraszamy. W tym trudnym momencie musimy pokazać kibicowską jedność, dlatego ogłoszenie bojkotu domowych spotkań było jedynym rozwiązaniem w obecnej sytuacji. Nie mogliśmy przejść obojętnie obok wszystkich oświadczeń i głosów ludzi, dla których los Arki zawsze był na pierwszym miejscu. W naszej obecności i za naszym pośrednictwem została potwierdzona kolejna oferta Marcina Gruchały, jak i jego gotowość do szukania kompromisu, który pozwoliłby jak najszybciej zakończyć spór. Niestety kolejny raz nie udało się dojść do konsensusu. Wierzymy, że podjęte decyzje o wstrzymaniu finansowania przez miasto i wielu sponsorów, wsparte oficjalnym bojkotem oraz niepodpisaniem umowy przez SI Arki Gdynia na nowy sezon, skłonią większościowych udziałowców do sprzedaży swoich akcji. Będziemy konsekwentni, aż do odejścia z naszego Klubu tych, którzy przekładają swoje dobro nad dobrem gdyńskiej Arki!".