Arka Gdynia spadła z Ekstraklasy w 2020 r. i od trzech lat usiłuje do niej wrócić. Bezskutecznie. Jeszcze przed końcem I-ligowych rozgrywek atmosfera w piłkarskiej Gdyni stała się nerwowa. Gdy sezon się zakończył, a Arka finiszowała na zaledwie ósmej pozycji zrobiło się jeszcze goręcej. Zakończenie wspierania klubu zapowiedziało 11 lokalnych sponsorów, którzy w liście otwartym oskarżyli klub i jego właścicieli o "brak chęci awansu". O wyjaśnienie tak kiepskiego wyniku poprosił prezydent miasta, Wojciech Szczurek: "W najbliższych tygodniach będę oczekiwać od właścicieli wyjaśnień, dlaczego wynik sportowy jest najgorszy w ostatnich trzech lat. Miejsce Arki jest w ekstraklasie". 10 mln zł za Arkę Gdynia Jeszcze przed tymi wydarzeniami ofertę odkupienia klubu z rąk rodziny Kołakowskich złożył lokalny biznesem, były piłkarz Arki, Marcin Gruchała. Według ustaleń portalu trójmiasto.pl oferta wynosi 10 mln zł. To kwota za nabycie 75 proc. akcji Arka Gdynia oraz za spłatę wspomnianych pożyczek, które Kołakowscy mieli udzielić klubowi. Gdyńskie trybuny jednoznacznie opowiedziały się po stronie Gruchały, głośno deklarując poparcie podczas ostatniego domowego meczu w Gdyni - 1-1 z ŁKS. Kolejny krok jest jeszcze bardziej znaczący. W oświadczeniu Stowarzyszenia Kibiców Gdyńskiej Arki czytamy o "wezwaniu przedstawicieli miasta Gdynia do jak najszybszej interwencji" oraz "wstrzymania finansowania klubu" oraz "niekupowania karnetów oraz biletów na nowy sezon oraz do wstrzymania się z robieniem zakupów w Oficjalnym Sklepie Arki Gdynia". Jakby nie patrzeć jest to groźba bojkotu. Nie wiadomo jak państwo Kołakowscy zapatrują się na ofertę dotyczącą odkupienia klubu. Pewne jest, że lato w Gdyni będzie gorące. Maciej Słomiński, INTERIA