W sezonie 2023/24 Arka Gdynia była o krok od awansu do PKO Ekstraklasy. Wydawało się, że promocję wywalczy po zasadniczej części rozgrywek. Z pozoru bezpieczną przewagę nad resztą stawki roztrwoniła jednak na samym finiszu. "Byliśmy tak blisko, a jednocześnie wciąż daleko. Wiemy, że nie osiągnęliśmy zakładanego celu. Dzieje się tak czwarty rok z rzędu, więc nie jest to przypadek i należy wyciągnąć z tego wnioski. I je wyciągniemy. Zapewniam" - oznajmia w oficjalnym oświadczeniu prezes Arki, Marcin Gruchała. Miliarder uderza w wielkie polskie kluby. Już snuje mocarstwowe plany Arka dźwiga się z kolan. Łobodziński zachowa posadę pierwszego trenera Gdynianie zajęli trzecie miejsce w ligowej tabeli, co oznaczało udział w barażach. Oba spotkania rozegrali na swoim obiekcie. W półfinale pokonali Odrę Opole 4-2, z kolei w finale aż do 87. minuty prowadzili z 1-0 z Motorem Lublin. Mecz ostatecznie... przegrali 1-2, decydującą bramkę tracąc już w doliczonym czasie gry. Gruntowne zmiany kadrowe i zmiana sztabu szkoleniowego? Nic z tych rzeczy. Trener Wojciech Łobodziński zostaje na swoim stanowisku. "Doceniam progres, jaki Arka wykonała w obecnym sezonie, pamiętam jesienną zwycięską serię i świetne otwarcie wiosny właściwie do momentu pojawienia się kontuzji w zespole. Nie mam wątpliwości, że najsurowszym recenzentem pracy trenera będzie on sam i wyciągnie wnioski z ostatnich meczów oraz tygodni. Wspólnie zastanowimy się też, jak dodatkowo wzmocnić sztab w określonych obszarach" - pisze Gruchała. Część komentatorów zwraca uwagę, że po raz trzeci baraż z udziałem Arki sędziował Szymon Marciniak i... po raz trzeci zakończyło się to dla gdyńskiego zespołu porażką. Co ciekawe, tym razem najlepszy polski arbiter został bezpardonowo skrytykowany za uznanie gola gospodarzom. A stroną skrzywdzoną miał być Motor. Więcej na ten temat piszemy TUTAJ. "To - z wielu powodów - był długi i trudny sezon dla nas wszystkich. Nadal będziemy zmierzać w jednym kierunku, lecz muszą zmienić się metody działania, zwłaszcza, że chcemy budować Klub zdolny do czegoś więcej, niż tylko awans do Ekstraklasy czy walka o utrzymanie w niej - zapowiada z optymizmem Gruchała.