Na początek wiosennej inauguracji Arka nie dała u siebie rady Cracovii i przegrała 0-1. W Zabrzu o wszystkim przesądziła końcówka. W 83. minucie trafił niezawodny Igor Angulo, a w ostatnich sekundach rezultat spotkania ustalił Paweł Bochniewicz. - Przede wszystkim zabrakło nam bramek, bo w piłce, żeby myśleć o zwycięstwach, to trzeba trafiać do siatki rywala, nam ta sztuka w Zabrzu się nie udała - komentował Steinbors, który po raz pierwszy dał się zaskoczyć Angulo. Wcześniej Bask w starciach z jedenastką z Pomorza nie potrafił trafić do siatki rywala. - Ja w takie statystyki nie patrzę i nie będę patrzył. Z nami wygrał Górnik, a nie Angulo. Co do bramki, to trzeba wszystko przeanalizować, co można było w tej sytuacji zrobić więcej - mówił bramkarz gdynian pytany o trafienie Baska. Komentujący mecz Steinbors dodawał. - Można powiedzieć, że sami robimy sobie głupoty... Ale póki co wszystko jest w naszych rękach i nogach, tak, że trzeba będzie walczyć w kolejnych spotkaniach. Nie, że graliśmy słabo. Moim zdaniem graliśmy bardzo dobrze, zabrakło tylko bramek i teraz trzeba coś robić w tym kierunku. Nie mieliśmy jakiejś "setki" w mecz z Górnikiem. Teraz wszystko na spokojnie trzeba przeanalizować i wyciągnąć odpowiednie wnioski - podkreśla. Przez Arką, która po 22 ligowych kolejkach ma na swoim koncie tylko 21 punktów, arcyważne spotkania z Rakowem Częstochowa i ŁKS-em. - Gramy teraz dwa kolejne mecze w domu, no i nic, trzeba w końcu zacząć wygrywać, tym bardziej, że to rywale z dołu tabeli - zaznacza Steinbors, w tym sezonie jedna z wyróżniających się postaci drużyny z Pomorza. Michał Zichlarz, Zabrze