Sygnalizowaliśmy w Interii temat tydzień temu. Wówczas Arka Gdynia mogła wspiąć się na szczyt tabeli wszech czasów zaplecza Ekstraklasy pod warunkiem wygranej z Miedzią w Legnicy. Niestety, podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza ulegli kontrkandydatowi do awansu 0-1 i świętowanie rekordu trzeba było odłożyć. Żółto-Niebieskim udało się we wczorajszy mroźny, jesienny wieczór. W obecności 3407 najwierniejszych kibiców Arka Gdynia pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-0 po bramce Huberta Adamczyka w 83. minucie. - Muszę pochwalić zespół za dużą determinację i organizację gry - powiedział na pomeczowej konferencji trener gospodarzy Ryszard Tarasiewicz. - Taki mecz jak dziś, powinien uświadomić zawodnikom, że warto cierpieć na boisku. Bo cierpienie jest kluczem do szczęścia. Dziś wysiłek piłkarzy zaowocował zdobyciem trzech punktów. Arka Gdynia liderem tabeli wszech czasów zaplecza Ekstraklasy Dzięki cierpieniu Arka wywalczyła punkty, nie tylko wspięła się w pierwszoligowej tabeli, przeskoczyła Podbeskidzie i wskoczyła do strefy barażowej, ale też wskoczyła na pozycję lidera w punktowej klasyfikacji wszech czasów tych rozgrywek. Od wczoraj gdynianie zajmują w tym zestawieniu pierwsze miejsce z dorobkiem 1180 punktów. Drugi jest Zawisza Bydgoszcz, który zgromadził 1179 "oczek". Dalej: Piast Gliwice - 1169, Lechia Gdańsk - 1152 i Stal Stalowa Wola - 1114. Arkowcy są w tej dobrej sytuacji, że jako jedyni z czołowej piątki grają obecnie na szczeblu I ligi i mogą zdobywać punkty w tej klasyfikacji i śrubować rekord. Jednak pewne jest, że Arka wolałaby grać w Ekstraklasie i tam zdobywać punkty. W Gdyni wszyscy mają nadzieję, że tak się będzie działo już w kolejnym sezonie. Maciej Słomiński