- Na początku rozgrywek beniaminkowie zawsze są groźni. Pokazały to także w poprzednim sezonie Arka i Wisła Płock, który były bardzo blisko wywalczenia awansu do czołowej ósemki. Te zespoły nie wpadły jeszcze w ligową rutynę, grają na entuzjazmie po awansie i są głodne sukcesu. Poza tym na żadnym etapie nikomu nie można odbierać szans. Wiele drużyn skazywanych było na spadek, a potrafiły znaleźć się w grupie mistrzowskiej - skomentował Ojrzyński. 45-letni szkoleniowiec spodziewa się w Niecieczy, gdzie w roli gospodarza występować będzie Sandencja, bardzo trudnego spotkania. - Na pierwszy wyjazd jedziemy optymistycznie nastawieni, ale zdajemy sobie sprawę, że w tym meczu poprzeczka będzie bardzo wysoko zawieszona. Dla beniaminka spotkanie u siebie jest wielkim wydarzeniem i rywale zrobią w piątek wszystko, aby zdobyć pierwszą bramkę i odnieść inauguracyjne w historii Sandecji zwycięstwo w ekstraklasie. Rywale dysponują niezłym składem, a ich atutem jest również świetna atmosfera w zespole - stwierdził. W pierwszym spotkaniu zawodnicy Arki pokonali u siebie 2:0 Śląsk Wrocław, a Sandecja zremisowała w Poznaniu z Lechem 0:0. - Te wyniki z pewnością podbudowały obie drużyny. W meczu z Lechem w zespole z Nowego Sącza dobrze spisywał się bramkarz, ale goście także mieli swoje sytuacje. Nasze rezultaty to jednak historia, a piątkowe spotkanie pokaże, kto w lepszych nastrojach będzie przygotowywał się do kolejnej ligowej konfrontacji - zauważył. Do Niecieczy żółto-niebiescy polecieli w czwartek po porannym treningu i obiedzie. Do samolotu nie wsiedli słowacki obrońca Tomas Kosut, pomocnicy Antoni Łukasiewicz i Dominik Hofbauer oraz napastnik Szymon Lewicki. Dwaj pierwsi są kontuzjowani, a dwaj pozostali odeszli z gdyńskiego klubu. Austriak, który w poprzednim sezonie rozegrał w ekstraklasie 25 meczów i zdobył w nich dwie bramki, wraca do swojego byłego zespołu Sankt Poelten, natomiast Lewicki podpisał dwuletni kontrakt z pierwszoligowym Zagłębiem Sosnowiec. Szkoleniowiec gdynian nie ukrywa także, że jego drużyna wciąż jest w przebudowie. - Największe ubytki ponieśliśmy w drugiej linii. Nie mamy trzech zawodników ze środka pola, którzy w poprzednim sezonie spisywali się bardzo dobrze, czyli Hofbauera, Łukasiewicza i Mateusza Szwocha. Straciliśmy także czterech skrzydłowych. Odeszło trzech graczy, a Marcus Vinicius został z konieczności przesunięty do środka. Spokojnie jednak pracujemy i hartujemy się z meczu na mecz - podsumował Ojrzyński.