W nietypowym meczu sparingowym trener Zbigniew Smółka testował swoich piłkarzy w starciu z Czerno More Warna. Postanowił sprawdzić ich wytrzymałość w ciągu 60 minut gry, dlatego strony zgodziły się na rozegranie nie dwóch części meczu, ale czterech. Padła jedna bramka - Arka wygrała 1-0.
Pierwsza część meczu zakończyła się remisem 0-0, mimo iż doskonałą sytuację po kontrze miał Luka Zarandia, lecz w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok słupka. Na drugą część spotkania w bramce Arki stanął Kacper Krzepisz. Ta odsłona również nie przyniosła rozstrzygnięcia i po połowie nietypowej rywalizacji było nadal 0-0.
Na drugą połowę dwugodzinnego meczu piłkarze z Gdyni wybiegli w odmienionym składzie. Przyniosło to efekt na początku trzeciej kwarty - Michael Olczyk dokładnie zagrał do Rafała Siemaszki, a ten zdobył bramkę dla Arki.
To, co działo się na boisku, skomentował drugi trener gdynian, Grzegorz Witt.
- Każde zwycięstwo cieszy, tym bardziej, gdy jesteśmy na zgrupowaniu, gdzie są duże obciążenia treningowe. Dzięki takiemu zwycięstwu zespół motywuje się do większej pracy. Jeżeli chodzi o sam mecz, to zespół z Warny postawił nam wyższe wymagania w porównaniu z drużyną z Sofii, ale uważam, że przeciwstawiliśmy się temu na wysokim poziomie, a nasze zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone - powiedział zastępca szkoleniowca Arki.
W meczu swoją szansę dostali młodzi piłkarze, którzy załapali się na wyjazd do Turcji, a więc Mateusz Stępień, Dawid Blok i Robert Wilczyński.
- Każdy z nich dostał 20 minut na boisku, ich występ należy ocenić pozytywnie. Ich zaangażowanie na treningach daje podstawy, by dawać im szansę w grach kontrolnych - stwierdził Witt.
Łukasz Razowski z Gdyni