Maciej Słomiński, Interia: Eksperci są zgodni - Arka Gdynia ma mocniejszy skład niż w poprzednim sezonie, ale na boisku zupełnie tego nie widać. Obecnie zajmujecie piąte miejsce w tabeli. Michał Kołakowski, prezes i właściciel Arki Gdynia: - Poprzedni sezon zaczęliśmy od czterech zwycięstw, a potem tendencja była zniżkowa. W tym sezonie zanotowaliśmy trudny start. Na dzień dobry remis i porażka po golach straconych z rzutów karnych. Kolejne mecze to gra w kratkę i punktowanie na poziomie reszty stawki z czołówki. Wierzę, że najlepsze przed nami i wreszcie złapiemy serię. Naszą drużynę zdecydowanie na to stać. Zgadzam się, że mamy lepszy skład niż przed rokiem - wystarczy wymienić kilku zawodników, którzy nas wzmocnili: Hubert Adamczyk, Sebastian Milewski, Olaf Kobacki, Martin Dobrotka czy Karol Czubak. Każdy z nich prezentuje wysoką jakość, która w końcu musi przełożyć się na hurtowo zdobywane punkty. Na pewno lepiej może grać Maciej Rosołek, którego ponownie wypożyczyliście z Legii Warszawa. - Różnie bywa z dyspozycją młodych zawodników, takie są prawa młodości - wahania formy są duże. Rosołek z pewnością umie grać w piłkę i dla Arki to ważny zawodnik, co pokazał w poprzednim sezonie. Do tego w kadrze mamy równie utalentowanego Karola Czubaka. Mogę tylko cieszyć się, że atak jest tak obsadzony. Gdy rozmawialiśmy poprzednio (czerwiec 2021 r.), był pan przekonany że stracicie Rosołka. Tymczasem napastnik (dodajmy, że związany z agencją KFM) jest znowu w Arce. Jak udało się do tego doprowadzić? - Po sezonie Rosołek wrócił do Legii, przygotowywał się z nią do nowych rozgrywek. Zagrał dwa mecze w lidze i 45 minut w eliminacjach Ligi Europy ze Slavią Praga. Na pewno nie był zadowolony ze swojej sytuacji, dla niego priorytetem była i wciąż jest gra w Legii. Warszawskiemu klubowi - z Tomasem Pekhartem, Rafą Lopesem i Mahirem Emrelim w kadrze - z pewnością nie jest łatwo postawić na młodzieżowca-napastnika. Maciek do samego końca czekał na rozwój sytuacji i regularną grę. Wypożyczenie sfinalizowaliśmy "last minute". Aczkolwiek należy dodać, że już wcześniej zakontraktowaliśmy Karola. Czy w Ekstraklasie nie było chętnych na usługi Macieja Rosołka? - Myśle, że byli, ale wcześniej, gdy Legia absolutnie nie była zainteresowana wypożyczeniem Maćka. Wiadomo, że czołówka Ekstraklasy nie chce ogrywać zawodnika konkurencji, więc część klubów i tak odpadała. Z kolei zespoły walczące o utrzymanie niekoniecznie są dobrą opcją dla tak młodego napastnika. Uważam, że o powrocie do Arki zadecydowało, że Maciek już wcześniej był w Gdyni, dobrze się tu czuł i - co najważniejsze - sprawdził się. Wśród kibiców Arki krąży informacja, że w umowie wypożyczenia z Legii znalazł się zapis o zapewnieniu Rosołkowi określonej liczby minut na boisku. - Nie ma takiego zapisu ani w umowie Rosołka ani w żadnym innym kontrakcie, który podpisuje Arka. Jeżeli już mówimy o nietypowych zapisach, to jedyny dotyczy ewentualnego występu Maćka przeciwko Legii w Pucharze Polski. Jeżeli Arka trafi na Legię, to Maciek nie zagra. Po przegranym 0-1 meczu z ŁKS, Arka Gdynia pożegnała się z trenerem Dariuszem Marcem. To był impuls czy decyzja dojrzewała w klubie od dawna? - Na pewno nie był to impuls. Po poprzednim sezonie przedłużyliśmy kontrakt z trenerem Marcem, bo dał ku temu argumenty. Finał Pucharu Polski był dużym sukcesem całego klubu, do zwycięstwa zabrakło niewiele. W barażach odpadliśmy z ŁKS-em, po dobrym meczu. Były podstawy, by oczekiwać, że nasza gra będzie coraz lepsza. Fortuna I liga. Przeciętny start Arki Gdynia W tym sezonie, w 16 meczach ponieśliście już sześć porażek. W całym poprzednim - osiem. - Tak, w tych rozgrywkach zaliczyliśmy sporo wpadek. Niepotrzebne porażki w Polkowicach czy ze Skrą Częstochowa. Niezadowolenie było bardzo duże, aż po kolejnych straconych punktach uznaliśmy, że zmiana jest konieczna. Jest pan blisko drużyny, ogląda treningi i mecze. Jak to się stało, że metody trenera Marca, które działały na wiosnę, przestały działać jesienią? - Wiosna była niezła. Graliśmy fajną, ofensywną piłkę. Stwarzaliśmy sporo sytuacji, których czasem nie potrafiliśmy wykorzystać. Trener nie bał się stawiać na młodych zawodników, co wcześniej raczej nie było regułą w Arce. Dziś jesteśmy na pierwszym miejscu w Pro Junior System, co też pokazuje, w jakim kierunku chcemy iść. W klubie jest grupa młodych, utalentowanych zawodników: Mateusz Stępień, Kacper Skóra, Michał Bednarski, Kacper Krzepisz, Jerzy Tomal, Michał Molenda, Olaf Kobacki czy Karol Czubak - część z nich była już w Gdyni, część sprowadziliśmy, wszystkim dajemy szansę. To jedna z rzeczy, które obiecaliśmy na samym początku m.in. władzom miasta. Założyliśmy, że Arka będzie klubem, w którym młodzi zawodnicy będą dostawać szanse, by prezentować swoje umiejętności. Tą drogą konsekwentnie idziemy. Uważam, że to dobra promocja dla wszystkich - klubu, miasta i samych zawodników. Wracając do pytania, mimo wymienionych pozytywów, w decydującym momencie czegoś zabrakło. Kilku kluczowych meczów nie udało się wygrać. Liczyłem, że z czasem uda się ograniczyć liczbę nieudanych spotkań, ale niestety w obecnym sezonie wyglądało to podobnie. No dobrze, ale jaka jest diagnoza, że żarło i przestało? - Diagnoza nie jest prosta. Nie powiem, że żarło, wszystko było super, a nagle jest źle. I teraz i wtedy były dobre oraz złe momenty. W tym problem, że wyłącznie momenty. Mogły one zwiastować, że regularnie będziemy dobrze grać, ale ostatecznie stabilizacji brakowało. Mogliśmy być zadowoleni z treningów, koncepcji czy ustawienia na boisku, ale zawsze decydujące są punkty. Kiedy nie dopisujemy ich regularnie, nie możemy czekać w nieskończoność - wmawiać sobie, że może od kolejnego meczu wreszcie "zażre". Świeże spojrzenie na zespół, zmiana ustawienia, inne metody treningowe, czysta karta dla mniej grających zawodników... To może mieć duży wpływ. Bardzo potrzebny był też spokój i odbudowanie pewności siebie, a między innymi te elementy gwarantuje Ryszard Tarasiewicz - bardzo doświadczony szkoleniowiec, na którego postawiliśmy. Czy Tarasiewicz pokonał liczną konkurencję? - Gdy zapadła decyzja o zmianie trenera, wiedzieliśmy, kto jest dostępny na rynku. Trener Tarasiewicz był pierwszym wyborem. Nie kusiło pana, by zatrudnić trenera nieoczywistego, spoza tzw. "karuzeli"? - Uważam, że Ryszard Tarasiewicz nie był najbardziej oczywistym wyborem, jednak domyślam się, co ma pan na myśli. Oczywiście, że monitorujemy pracę młodych, zdolnych trenerów z niższych lig, którzy zdobywają pierwsze szlify w pracy z seniorami. Uznaliśmy jednak, że nie jest to kierunek, w którym teraz pójdziemy. Teraz najważniejsze dla nas jest doświadczenie i zdobywana latami wiedza, spokój w trudnych momentach, które pewnie nadejdą. Cztery mecze - trzy zwycięstwa. Trzeba przyznać, że nowy trener zanotował niezły start. Jedyną porażkę odnieśliście w Legnicy. - Mecz z Miedzią był bardzo wyrównany. Popełniliśmy błąd przy stałym fragmencie gry i to kosztowało nas trzy punkty. Trener Dariusz Marzec mówiłby o pechu. - Bez względu na to, co powiedziałby w takiej sytuacji trener Marzec, musimy pracować nad tym, by maksymalnie ograniczyć udział szczęścia czy pecha. Dlatego nie mówmy o pechu, tylko o ciężkiej pracy, która przed nami. Wszyscy wiemy, o co gramy. Do przerwy zimowej zostały cztery mecze. Jaki wynik punktowy zadowoli prezesa? - Do końca roku możemy zdobyć 12 punktów i na tyle liczę. Jeśli będzie ich trochę mniej, a mimo to zbliżymy się do pierwszych dwóch miejsc, również będę zadowolony. Arka gra z jedną drużyną, która jest wysoko (Sandecja Nowy Sącz) i trzema z ogona (Zagłębie Sosnowiec, Chrobry Głogów, Stomil Olsztyn). - W ogóle nie patrzę na pozycje w tabeli naszych rywali, trzeba szanować każdego. Rozstrzygnięcia w tej lidze wielokrotnie zaskakiwały, a pozycja w tabeli często nie ma odzwierciedlenia na boisku. Musimy walczyć o wygraną w każdym meczu i z każdym możemy wygrać. Czy zastanawiacie się już nad zimowymi wzmocnieniami Arki Gdynia? - Tak, myślimy nad tym. Dlatego, że pana ojciec ma dużą agencję managerską - KFM? - Nie, po prostu widzimy wyniki drużyny i zastanawiamy się, jak ją wzmocnić. Podejrzewam, że każdy klub myśli już o zimowych transferach, a każda agencja menadżerska analizuje sytuację swoich zawodników.