Kliknij, aby przejść do zapisu relacji z meczu Zapis relacji dla urządzeń mobilnych Kalendarz Lotto Ekstraklasy tak się ułożył, że obie drużyny w ciągu tygodnia dwukrotnie zmierzyły się w wielkich derbach Trójmiasta. W poprzedniej kolejce, czyli ostatniej przed podziałem tabeli na grupy mistrzowską i spadkową, mecz w Gdańsku miał dużą rangę. Zespół Arki do ostatniej kolejki liczył się w walce o awans do grupy mistrzowskiej, ale wyniki na innych stadionach tak się ułożyły, że nawet zwycięstwo nie dałoby gdynianom gry w górnej połówce. Stawka spotkania w pierwszej połowie zupełnie spętała nogi piłkarzom Arki, który zostali rozstrzelani 0-4 i zanosiło się na totalny pogrom. W drugiej połowie podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego uratowali wynik i przegrali "tylko" 2-4. Dzięki zwycięstwu lechiści pod wodzą Piotra Stokowca wydostali się ze strefy spadkowej, ale ich przewaga przed dzisiejszym spotkaniem wynosiła tylko punkt. Arkowcy byli żądni rewanżu, a do wzięcia odwetu dodatkowo zmobilizował ich chuligański wybryk piłkarzy Lechii Simeona Sławczewa i Sławomira Peszki (teraz pauzował za żółtą kartkę). Bułgar razem z reprezentantem Polski krótko po końcowym gwizdku w przypływie "radości" skopali lalki w koszulkach Arki. Nagranie kilka dni temu ujrzało światło dzienne, zawodnicy ponieśli karę, ale wielki wstyd pozostał. Do składu Arki Gdynia wrócił nieobecny przed tygodniem Rafał Siemaszko. Z pierwszej odsłony derbów napastnik wyeliminował się z powodu nadmiaru żółtych kartek. W międzyczasie kontrakt z Lechią za porozumieniem stron rozwiązał brazylijski obrońca Gerson, którego w składzie nie widział trener Stokowiec, a jego kontrakt obowiązywał do czerwca. Już w 3. min było groźnie pod bramką Lechii! Andrij Bohdanow zacentrował z rzutu wolnego, a zamykający akcję przy dalszym słupku Michał Marcjanik był bliski wygrania walki w powietrzu. Emocjonująco zrobiło się chwilę potem, gdy Siemaszko idealnie podał do Marcusa da Silvy, a jego strzał w polu karnym został zablokowany ręką przez Stolarskiego. Długo trwało oczekiwanie na weryfikację VAR, sędzia Paweł Raczkowski musiał przebiec do monitora około stu metrów. Po chwili utwierdził się, że obrońca Lechii popełnił przewinienie, ukarał Stolarskiego żółtą kartką i podyktował rzut karny. Kuciak wyczuł interwencje Mateusza Szwocha, ale napastnik Arki oddał bardzo mocny i precyzyjny strzał przy słupku. W odpowiedzi bardzo dobre dośrodkowanie posłał Lipski z rzutu rożnego, ale Vitoria nie wykorzystał swojej pierwszej dobrej okazji. W 13. min bardzo niebezpieczne przewinienie popełnił Łukasik. Pomocnik Lechii w walce o górną piłkę uderzył łokciem w krtań Marcusa da Silvę, który miał problem ze złapaniem oddechu. Jego koledzy wzywali służby medyczne do szybkiej interwencji. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. Kilka minut później kapitalne podanie w pole karne, wzdłuż linii bramkowej, posłał Oliveira. Tyle tylko, że nikt nie doszedł do wyłożonej przez niego futbolówki. W 23 min. przyszła odpowiedź gości. Sprytnie rzut rożny wywalczył Lipski, który lechiści z pomysłem rozegrali krótko. Świetną wrzutką na czwarty metr popisał się Joan Oliveira, w polu karnym wysoko pofrunął Vitoria i precyzyjnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. Pavels Steinbors stał jak wryty, nie mając szans na skuteczną interwencję przy swoim prawym słupku. W drugim kwadransie Arka nie miała pół sytuacji bramkowej, za to tempo gry nadawali lechiści. Arka ponownie doszła do głosu dopiero w 33 min., a zagrożenie stworzył Siemaszko, który przyjął piłkę w okolicach "16". Napastnik próbował nawinąć defensorów i oddał mocny strzał lewą nogą, ale udaną interwencją zablokował go Vitoria, zaś piłka wyszła na rzut rożny. W końcu Lechia wyszła na prowadzenie, a kontratak gości na wagę drugiej bramki rozpoczął się od bardzo złego podania Szwocha do Zarandii. Goście przejęli piłkę, Sławczew posłał precyzyjną wrzutkę z prawego skrzydła w pole karne, a Paixao w pojedynku jeden na jeden przeskoczył w "16" Marcjanika i kontrującym strzałem głową nie dał szans Steinborsowi. W ten sposób Arka zapłaciła najwyższą cenę za bardzo złe ustawienie przy kontrataku Lechii. Podopieczni Piotra Stokowca, po najpiękniejszej wymianie podań w pierwszej połowie, mieli szansę podwyższyć prowadzenie, ale strzał Joao Oliveiry wylądował na słupku. W doliczonym czasie gry doszło do niepotrzebnych spięć, a sytuację zaognił bardzo złośliwy faul Vitorii na Zarandii, który rozpędzał się z piłką na prawej flance. Po tym niebezpiecznym zagraniu mogło dojść do zerwania więzadeł w kolanie gracza Arki, na szczęście obyło się bez takich konsekwencji. Sędzia po raz drugi poprosił o wideoweryfikację, po czym posypały się żółte kartki dla Vitorii i Kuciaka oraz Marcusa da Silvy. Szarpali się nie tylko piłkarze, ale nawet trener Stokowiec miał spięcie z jednym z pracowników ochrony. Od początku drugiej połowy trener Ojrzyński posłał do boju drugiego napastnika. Maciej Jankowski zastąpił Marcusa da Silvę i szybko zapisał się w protokole meczowym, ale nie tak, jak powinien, bo od żółtej kartki. Niestety z obu stron było coraz więcej fauli i polowania na kości rywala. W 57 min. doskonały, mocny i techniczny strzał zza pola oddał lewą nogą Flavio Paixao, ale równie efektowną paradą popisał się Steinbors, przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. Po chwili poszło świetne podanie na lewą flankę do Marciniaka. Dograna przez niego piłka sprokurowała zamieszanie w polu karnym, lecz gdańszczanie wybili i zażegnali niebezpieczeństwu. Wielkim niebezpieczeństwem okazał się bardzo zaskakujący strzał Esquedy. Odchodząca piłka po mocnym strzale z dystansu nieznacznie minęła lewy słupek bramki interweniującego Kuciaka. Następnym zagrożeniem ze strony Arki był daleki wyrzut z autu, po którym piłkę zgrał Jankowski, a Esquera po raz drugi znalazł się w dogodnej sytuacji w polu karnym. Złamał linię spalonego i będąc przed Kuciakiem atakował piłkę wślizgiem, lecz nie sięgnął futbolówki. Mecz cały czas toczył się w wysokim tempie, ale gra najczęściej była bardzo szarpana i długo przyszło czekać na kolejną, groźną akcję. Dopiero w 79 min. niesamowitą akcję w polu karnym Lechii przeprowadził Zarandia. Wszedł w udaną serię zwodów z kilkoma graczami gości, po czym wycofał do Zbozienia, który strzelił tuż przy słupku. Jednak na posterunku był Kuciak i sparował piłkę! Lechia znów zagroziła rywalowi zza miedzy po świetnym kontrataku, ale Sławczew został złapany na pozycji spalonej, słusznie zasygnalizowanej przez sędziego liniowego. Groźnie było w pierwszej z pięciu minut doliczonego czasu gry, gdy Lipskiemu w polu karnym zabrakło centymetrów, by zmusić Steinborsa do interwencji. Rzutem na taśmę Arka mogła doprowadzić do wyrównania, a przy dużym szczęściu nawet wyszarpać zwycięstwo. Najpierw Jankowski oddał świetny strzał głową pod poprzeczkę, ale jak struna wyciągnął się Kuciak. Za chwilę po kornerze strzelał głową Helstrup, lecz zabrakło mu precyzji, by trafić w światło bramki. AG Arka Gdynia – Lechia Gdańsk 1-2 (1-2) Bramki: 1-0 Mateusz Szwoch (9-karny), 1-1 Steven Vitoria (22-głową), 1-2 Flavio Paixao (43-głową) Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Frederik Helstrup, Adam Marciniak - Luka Zarandia, Dawid Sołdecki, Andrij Bohdanow (77. Michał Nalepa), Mateusz Szwoch, Marcus Vinicius (46. Maciej Jankowski) - Rafał Siemaszko (58. Enrique Esqueda). Lechia Gdańsk: Duszan Kuciak - Paweł Stolarski (84. Joao Nunes), Michał Nalepa, Steven Vitoria, Jakub Wawrzyniak - Lukas Haraslin (65. Filip Mladenović), Simeon Sławczew, Daniel Łukasik, Patryk Lipski, Joao Oliveira (79. Milos Krasić) - Flavio Paixao. Żółte kartki: Mateusz Szwoch, Marcus Vinicius, Maciej Jankowski, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik - Paweł Stolarski, Daniel Łukasik, Steven Vitoria, Duszan Kuciak, Michał Nalepa, Joao Nunes. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 11 876. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Ranking Ekstraklasy - sprawdź!