<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/arka-gdynia-gornik-zabrze,6044" target="_blank">Zapis relacji na żywo z meczu Arka Gdynia - Górnik Zabrze</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/arka-gdynia-gornik-zabrze,id,6044" target="_blank">Zapis relacji na żywo z meczu Arka Gdynia - Górnik Zabrze na urządzenia mobilne</a> Tak jak w 1982 roku Arka żegna Ekstraklasę w Gdyni porażką z Górnikiem Zabrze. Czy tym razem oczekiwanie na powrót będzie krótsze niż 23 lata? Pierwsze zaskoczenia mieliśmy jeszcze przed meczem. W podstawowym składzie górniczej drużyny próżno było szukać Igora Angulo i Jesusa Jimeneza - autorów 28 z 49 bramek zdobytych do tej pory przez ekipę trenera Marcina Brosza. Angulo w ogóle nie było składzie, Jimenez znalazł się na ławce. Ośmieleni brakiem wyborowych snajperów w barwach gości, gospodarze na samym początku spotkania przejęli inicjatywę. W dziewiątej minucie wieloletni zawodnik Górnika, Adam Danch, doskonale odnalazł się w polu karnym i głową starał się pokonać Martina Chudego. Bezskutecznie. Górnik odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Tuż przed upływem pierwszego kwadransa meczu, pierwszy właściwie wypad zabrzan na połowę Arki zakończył się bramką. Potężną bombą popisał się boczny obrońca Górnika, Michał Koj. Piękna bramka! Ostatniego gola w Ekstraklasie śląski obrońca zdobył niemal 2,5 roku temu. Co ciekawe wszystkie swoje dotychczasowe cztery gole dla zabrzan Koj zdobywał w meczach wyjazdowych. Ta bramka zmieniła obraz spotkania. Górnik podchodził wysoko do pressingu i dominował na boisku. Oczywiście ten mecz był o przysłowiową pietruszkę, ale goście wyglądali jak przystało na drużynę, którą Marcin Brosz kształtuje według własnego pomysłu już blisko 1500 dni. Gospodarze nie mogli sobie poradzić z rozegraniem akcji, ich akcje się nie kleiły. W środku pola profesorską partię rozgrywał Alasana Manneh, który nie stracił chyba ani jednej piłki. Widząc co się dzieje, w przerwie trener Ireneusz Mamrot zmuszony był interweniować. Zeszło dwóch młodzieżowców - Jakub Wawszczyk i Dawid Markiewicz, w ich miejsce pojawili się Kamil Antonik i Rafał Siemaszko. Prawie błyskawicznie po przerwie Arka wyrównała. Strzałem głową po rzucie uczynił to Marcus da Silva. Brazylijczyk jest bardzo ostatnio skuteczny, w czterech ostatnich spotkaniach to jego trzeci gol dla Arki. I tak jak w pierwszej połowie, bramka odmieniła obraz meczu. Nagle gdynianie podeszli wyżej i odzyskali inicjatywę, mnożyły się rzuty rożne i groźne sytuacje po nich.