Ranking Ekstraklasy - kliknij i zobacz! Dzisiejszy mecz oglądała z trybun tylko 1915 widzów. Pierwotnie Arka została ukarana zamknięciem stadionu za zachowanie kibiców podczas derbów z Lechią Gdańsk. Potem pozwolono jej wpuścić 999 dzieci, a kolejne odwołanie zwiększyło liczbę widzów do 3500. Gospodarze objęli prowadzenie już w drugiej minucie. Mateusz Szwoch zastawiał się w polu karnym, a nieprzepisowo zaatakował go Kornel Osyra, trafiając w nogę i powalając na murawę. Sędzia Łukasz Bednarek, prowadzący drugi swój mecz w Ekstraklasie, a pierwszy w tym sezonie, słusznie wskazał na "wapno". Do "jedenastki" podszedł Marcus Vinicius i zmylił Krzysztofa Pilarza, strzelając w prawy róg, gdy bramkarz rywala rzucił się w lewy. To było już szóste trafienie Brazylijczyka w bieżących rozgrywkach, a czwarte z rzutu karnego. Wyrównanie padło w 22. minucie. Marcus Vinicius chciał rozegrać akcję przez środek, ale podał wprost pod nogi Bartłomieja Babiarza, który podciągnął z nią kilka metrów i przymierzył sprzed pola karnego, nie dając szans na skuteczną interwencją Konradowi Jałosze. Siedem minut później Bruk-Bet Termalica już prowadziła. Z lewej strony dośrodkował Guilherme, a Vladislavs Gutkovskis w powietrzu przeskoczył i Dawida Sołdeckiego, i Marcina Warcholaka, głową kierując piłkę do siatki. To było pierwsze trafienie Łotysza w Lotto Ekstraklasie od ponad dwóch miesięcy i szóste w tym sezonie. Arka od 38. minuty musiała grać w dziesiątkę. Kapitan Miroslav Božok brutalnie, dwoma nogami, zaatakował Patryka Fryca. Na szczęście piłkarz Arki trafił tylko w uniesioną stopę rywala, ale sędzia Bednarek słusznie wyrzucił go z boiska. Po zmianie stron optyczną przewagę posiadali gdynianie, ale groźniejsze akcje przeprowadzali rywale. Podopieczni Czesława Michniewicza nie potrafili jednak skutecznie ich sfinalizować. Tak jak w 72. minucie, kiedy Roman Gergel przelobował nie tylko Jałochę, ale i bramkę, czy cztery minuty później, kiedy uderzenie Davida Guby z pola karnego sparował golkiper gospodarzy. W doliczonym czasie wynik spotkania ustalił jednak Guba. Piłkę z własnej połowy wyprowadził Guilherme, dobiegł z nią na wysokość pola karnego i dośrodkował do Słowaka, który po przyjęciu skierował ją do siatki. Bruk-Bet Termalica przerwała serię czterech meczów bez zwycięstwa w Lotto Ekstraklasie, z czego ostatnie trzy zakończyły się porażkami "Słoni". Z kolei Arka nie potrafi wygrać już od siedmiu kolejek. Po meczu powiedzieli: - Mecz zaczął się dla nas fatalnie. Mieliśmy grać wysoko i pressingiem, tymczasem już pierwsza akcja Arki zakończyła się stratą bramki. Karny był jednak słuszny, bo nasz obrońca źle się zachował. Wiedzieliśmy jednak, że mamy dużo czasu na odwrócenie losów tej konfrontacji, że przyjdzie dla nas lepszy moment i nie panikowaliśmy. Może nie graliśmy porywająco, ale udało nam się doprowadzić do wyrównania. Cieszę się, że dokonał tego nasz kapitan, który po dwóch meczach pauzy wrócił do podstawowego składu. To był piękny gol, który poderwał drużynę - ocenił trener Bruk-Bet Termaliki, Czesław Michniewicz. - Po czerwonej kartce chcieliśmy w drugiej połowie dłużej utrzymywać się przy piłce i szukać wolnej przestrzeni, aby grający w osłabieni rywale musieli więcej biegać. Tego planu nie udało się jednak zrealizować i było nerwowo, bo do końca musieliśmy drżeć o wynik. Na szczęście gospodarze nie zdołali zamienić na bramki swoich licznych i dobrych wrzutek. Cieszę się, że przerwaliśmy serię trzech porażek, chociaż nie wszystkie te mecze były złe w naszym wykonaniu - dodał. - Mieliśmy znakomite otwarcie, bo szybko wyszliśmy na prowadzenie, jednak po naszych indywidualnych błędach to rywale wygrywali 2:1. W drugiej połowie staraliśmy się doprowadzić do wyrównania, ale graliśmy w osłabieniu i zdawaliśmy sobie sprawę, że narażamy się na kontry gości. I po jednej z nich w doliczonym czasie straciliśmy trzeciego gola. Nie rozmawiałem z Bożokiem po czerwonej kartce i nie chcę tej sytuacji na gorąco komentować. Przeanalizujemy ją i wyciągniemy wnioski, a może i konsekwencje. Nie ulega natomiast wątpliwości, że grać o jednego mniej w ekstraklasie to wyjątkowo trudne zadanie. Po ostatnich meczach nie możemy być w dobrych humorach, jednak co nas nie zabije, to nas wzmocni. Liga się jeszcze w tym roku nie skończyła i w każdym spotkaniu trzeba szukać punktów, dlatego jak najlepiej musimy przygotować się do kolejnego spotkania w Krakowie z Wisłą - podsumował szkoleniowiec gdynian, Grzegorz Niciński. Arka Gdynia - Bruk-Bet Termalica Niececza 1-3 (1-2) Bramki: Marcus Vinicius (2., karny) - Babiarz (22.), Gutkovskis (29.), Guba (90.+3). Sędziował Łukasz Bednarek (Koszalin). Widzów: 1915. Żółte kartki: Dominik Hofbauer (Arka), Patrik Misak (Bruk-Bet Termalica). Czerwona kartka: Miroslav Bożok (Arka, 38., za faul). Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Dawid Sołdecki, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak - Marcus Vinicius, Yannick Kakoko, Dominik Hofbauer (78. Paweł Wojowski), Mateusz Szwoch (66. Michał Nalepa), Miroslav Bożok - Dariusz Zjawiński (58. Paweł Abbott). Bruk-Bet Termalica Nieciecza: Krzysztof Pilarz - Patryk Fryc, Kornel Osyra, Artem Putiwcew, Sitya Guilherme - Roman Gergel (85. Samuel Stefanik), Mateusz Kupczak, Bartłomiej Babiarz, Vlastimir Jovanovic, Patrik Misak (69. David Guba) - Vladislavs Gutkovskis (76. Wojciech Kędziora).Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy