Z powodu utrzymującej się wysokiej temperatury i problemów ze śniegiem niemieccy organizatorzy zdołali przygotować tylko półtorakilometrową pętlę w Oberhofie i zdecydowali, że drugiego dnia TdS, w niedzielę, narciarki będą rywalizować w sprincie techniką dowolną zamiast w biegu na dochodzenie na 9 km "klasykiem". Maciej Jermakow: Jest możliwość protestu w FIS, żeby jakoś inaczej jeszcze zaakcentować swój sprzeciw wobec decyzji dotyczącej Tour de Ski? Aleksander Wierietelny: - Rozważamy taką opcję, robimy w tej sprawie rozeznanie. Dlaczego organizatorzy Tour de Ski byli tak uparci, dlaczego nie słuchali waszych argumentów? - To jest ukartowany spektakl. Dlaczego nie zrobili pięciu biegów stylem klasycznym i dwóch stylem dowolnym? Bo znowu wygrałaby Kowalczyk. Tu trzeba dać możliwość wygrania komuś innemu. Organizatorzy podają argumenty o warunkach pogodowych - ale przecież żeby zrobić trasy do stylu klasycznego wystarczy trasa szeroka na dwa metry. Do "łyżwy" potrzeba od 6 do 10 metrów. Gdzie trzeba więcej śniegu? Trzeba być idiotą, żeby w takie bajki uwierzyć. Zrobiono tyle sprintów, bo to nie jest najlepszy dystans dla Justyny. Jakie są wasze najbliższe plany? - Szukamy miejsca, gdzie wyjechać na zgrupowanie. To jest bardzo poważna zmiana w przygotowaniach do igrzysk? - Będzie lepiej przygotować się na zgrupowaniu niż w tych krótkich biegach. To już nie jest Tour de Ski, to jest Tour de Skate i Tour de Sprint. My do sprintu się nie przygotowujemy, my przygotowujemy się do dłuższych biegów w Soczi. Czytaj też na rmf24.pl