Drugi start w obecnym cyklu PŚ przyniósł pierwsze zwycięstwo polskiej biegaczki, która w niedzielę rywalizację na 10 km techniką klasyczną rozpocznie w żółtym plastronie liderki cyklu. "Na pewno sobotnie zwycięstwo nie jest żadną sensacją. Może co najwyżej niewielką niespodzianką i to dlatego, że sprintu Justysia nigdy wcześniej nie wygrała" - powiedział Aleksander Wierietielny, który zwrócił uwagę, że poprzedni sezon jego podopieczna zaczęła bardzo podobnie. "Była wtedy siódma na inaugurację, a w Kuusamo trzecia w sprincie. Teraz jest podobnie, choć zakończył się jej pełnym sukcesem. Ona kocha walkę i skoro nadarzyła się okazja, by wygrać, to żal było jej nie wykorzystać. Pokazała rywalkom +pazurki+" - dodał. Jak podkreślił jednak, do wielkiej, olimpijskiej formy, która ma zapewnić medale w Vancouver, jeszcze daleko. "A nawet bardzo daleko. Na razie jesteśmy na tym samym pułapie, co przed rokiem, ale ta wielka forma przyjdzie, bo Justysia już zaczyna się rozkręcać" - zapewnił. W sobotę sporo nerwów kosztował go bieg ćwierćfinałowy, w którym Kowalczyk musiała się przebijać do przodu z ostatniej pozycji. "Na początku zablokowała ją Norweżka i musiała atakować z samego końca. Bałem się, że nic z tego nie wyjdzie, ale pokazała, że ma charakter. W finale byłem już spokojniejszy. Na ostatnim podbiegu spojrzała przeciwniczkom głęboko w oczy i ...odjechała. Wysłała im sygnał, że jest bardzo mocna. Na tyle, że żadna nie zdołała skontrować" - ocenił szkoleniowiec. Jego zdaniem, sobotni wysiłek może odbić się na dyspozycji dwukrotnej mistrzyni świata z Liberca. "W niedzielę może być ciężej, bo choć Justysia kończyła sprint uśmiechnięta i cieszyła się ze zwycięstwa, to włożyła w ten sukces wiele sił. Niedzielny bieg? Przede wszystkim najlepszy z możliwych treningów. Chcę, by pobiegła mądrze, rozsądnie, równym tempem od startu do mety" - powiedział. Zdążył też pochwalić estońskich serwismenów. "Are Mets i Peepa Koidu to fachowcy najwyższej klasy. Może nawet najlepsi na świecie. Już w piątek trener reprezentacji Estonii mówił mi, że Justysia w stylu klasycznym będzie piekielnie mocna. A wiedział co mówi, bo wie, że jest silna i zna ludzi, którzy czuwają nad jej nartami. To jego rodacy. Na razie spisują się na medal" - zakończył Aleksander Wierietielny. TU PRZECZYTASZ O TYM, JAK JUSTYNA WYGRAŁA W SPRINCIE!