Szkoleniowiec stwierdził, że zakończone w środę zgrupowanie było niezwykle ciężkie. "Mam więc nadzieję, że udało sie w pełni osiągnąć jego cel, czyli dobre przygotowanie ogólnorozwojowe do kolejnych etapów treningu". Dodał, że pobyt w stolicy Tatr podzielony został na trzy mikrocykle. "Pięć dni pracy, a wtedy dwa wielogodzinne marszobiegi po górach z Maćkiem Kreczmerem, dwa treningi nartorolkowe. Ponadto różne ćwiczenia na trenażerach przygotowujące do kroku łyżwowego, rozruch, czyli m. in. pływanie. No i włączyliśmy bieganie z oponą. Każdy z cykli przedzielony jednodniowym wypoczynkiem, masażami i specjalnie przygotowanymi solankami" - wyliczył Wierietielny. Teraz przed biegaczką z Kasiny Wielkiej i jej ekipą kilka dni wolnego. "Pojadą do domu, jednak Justyna codziennie będzie wykonywać jakieś treningi. Po tylu latach wspólnej pracy nie muszę już jej jednak ich rozpisywać. Sama doskonale wie, co i ile należy poćwiczyć" - zauważył trener. Dla mieszkającego obecnie na Podhalu szkoleniowca dni wolne od pracy nie będą czasem odpoczynku. "Trzeba się dobrze przygotować do następnego zgrupowania, tym razem w Estonii. Do Otepaeae wylatujemy 4 lipca, więc należy zadbać o sprzęt i wszystkie sprawy organizacyjne. A i wokół domu jest sporo pracy" - stwierdził Wierietielny. Kowalczyk także nie planuje odpoczynku, nie mówiąc już o dłuższych wakacjach. "Prawdziwego, totalnego lenistwa w najbliższym czasie nie przewiduję. Są wprawdzie takie dni - choć jest ich naprawdę niewiele - że nie trzeba iść na trening, jednak to nie jest dosłowny relaks, ponieważ myśli się o regeneracji i kolejnych zadaniach. Na razie podjęłam rękawicę i jeżeli dam radę przygotować się do Soczi tak, jakbym chciała, to dopiero po tych igrzyskach planuję porządny, z prawdziwego zdarzenia odpoczynek" - podsumowała zawodniczka AZS AWF Katowice.