Wtorek był dla zawodników i zawodniczek dniem przerwy, teraz rywalizacja przenosi się do Włoch. - Po śniadaniu cała polska ekipa wyjechała z Oberstdorfu. Podróż do Dobiacco (po niemiecku Toblach) zajęła nam trzy godziny - powiedział Rafał Węgrzyn, asystent trenera Aleksandra Wierietielnego, który dodał, że Kowalczyk jest już po "obejściu" trasy. - To był rodzaj lekkiego treningu. Justyna poznała obie trasy - sprinterską oraz pięciokilometrową pętlę. Wieczorem - odpoczynek i odprawa taktyczna - zaznaczył. Warunki do biegania w północnych Włoszech są bardzo dobre. - Utrzymuje się mróz w granicach 9 stopni, śnieg jest twardy, w południe świeciło słońce. Pogoda jest stabilna, co bardzo ważne. W środę ma być podobnie - podkreślił trener Węgrzyn. Po czterech z ośmiu konkurencji Tour de Ski Kowalczyk jest liderką. Zajmującą drugie miejsce Szwedkę Charlottę Kallę wyprzedza aż o 1.19,8. W poniedziałkowym biegu łączonym Polka zajęła piąte miejsce. Na mecie nie ukrywała, że odczuwała spore zmęczenie. - Dzisiaj jest już lepiej. Justyna trochę odpoczęła psychicznie i fizycznie. Celowo zostaliśmy na noc z poniedziałku na wtorek w Oberstdorfie, żeby jak najlepiej zregenerować siły - dodał Węgrzyn. Na Półwyspie Apenińskim mistrzyni olimpijska będzie startowała w sprincie (środa, Dobiacco), biegu na dochodzenie na 15 km techniką dowolną (czwartek, Cortina d'Ampezzo), na 10 km techniką klasyczną (sobota, Val di Fieme) i finałowej, dziewięciokilometrowej wspinaczce na Alpe Cermis (niedziela). Jeśli Kowalczyk zwycięży w całym cyklu, będzie pierwszą narciarką, która dokonała tej sztuki dwa razy z rzędu. Podopieczna trenera Wierietielnego doskonale też wykorzystuje nieobecność w Tour de Ski liderki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Marit Bjoergen. Norweżka wyprzedza narciarkę z Kasiny Wielkiej już tylko o 38 punktów, a do zdobycia w TdS pozostało jeszcze 600 "oczek".