W Finlandii Kowalczyk i jej dziewięcioosobowy team przebywają od 4 listopada. W miniony weekend Polka startowała w Muonio w zawodach FIS. W sobotę i niedzielę czekają ją również sprawdziany formy, ale nieoficjalne. - Są z nami w Muonio ekipy m.in. Niemiec i Czech. One planują na sobotę i niedzielę wewnętrzne sprawdziany i być może Justyna dołączy do jednej z nich. Trener Wierietielny uważa, że porządne +przepalenie+ tydzień przed pierwszym startem w PŚ na pewno nie zaszkodzi, choć ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła - powiedział Węgrzyn. Przed tygodniem czterokrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli dwukrotnie wygrała, ale w niedzielę - na 10 km techniką dowolną - była 24. W jej ekipie nie wzbudziło to żadnych niepokojów. - Przeanalizowaliśmy ten start i nie ma powodów do nerwów. Na słabszy wynik wpływ miało nawarstwiające się zmęczenie Justyny ciężkimi treningami, a do tego popełniła ona kilka błędów technicznych, które natychmiast zostały zweryfikowane. Nic złego się jednak nie dzieje. Jest zdrowa, realizuje plan przygotowań i wszyscy jesteśmy dobrej myśli przed inauguracją PŚ, choć oczywiście najwyższa forma ma przyjść na igrzyska w Soczi - dodał. Muonio zdążyło się już nieco znudzić najlepszej polskiej biegaczce narciarskiej i jej sztabowi. - Wszyscy ciężko pracujemy, więc czas leci szybko, ale przyznam, że bardzo cieszymy się na przeprowadzkę do Kuusamo i zmianę otoczenia. Muonio już nam się opatrzyło. Tym bardziej, że już po godz. 14 zapada zmrok, a do tego jest bardzo zimno. Termometry wskazują co prawda ok. minus 10 stopni, ale mocno wieje i odczuwalny chłód jest dużo większy. O słońcu możemy pomarzyć, możemy liczyć co najwyżej na nieco jaśniejszy dzień - poinformował Węgrzyn. Ważne, że nie brakuje śniegu i Kowalczyk może trenować w dobrych warunkach. - Sypało jednak tylko w pierwszych dniach naszego pobytu. Później gospodarze uzupełniają śnieg armatkami. Pokrywa wynosi jednak ok. 30 cm, więc nie ma co narzekać - zaznaczył Węgrzyn. W teamie mistrzyni olimpijskiej z Vancouver pracuje obecnie dziewięć osób. W trakcie sezonu do zespołu dołączy też lekarz. - Wszyscy mają pełne ręce roboty. Justyna ma obecnie do dyspozycji w sumie ponad 100 par nart, z czego ok. 70 służy do testów, a resztę przygotowujemy pod kątem startów. Do sztabu dołączył znowu szwedzki serwismen Ulf Olsson i nieco zmodyfikowaliśmy system pracy, m.in. więcej nart sprawdzamy, zmieniliśmy dostawcę struktur. Mam nadzieję, że to wszystko przełoży się w jakimś stopniu na wyniki Justyny - zauważył asystent Wierietielnego. Rozmaity sprzęt, który mieści się w 10 dużych skrzyniach, oraz narty wypełniają w całości jednego busa. Łącznie ekipa ma do dyspozycji trzy samochody. Podczas inauguracji PŚ w Kuusamo Polkę czekają trzy starty w ramach tzw. Ruka Triple: sprint, 5 km stylem klasycznym i 10 "łyżwą" na dochodzenie. Kowalczyk jest zadowolona z takiego programu, bo zazwyczaj sezon zaczynał się od biegu na 10 km techniką dowolną. - Wiadomo, że układ biegów na rozpoczęcie Pucharu Świata w tym roku jest dla mnie zdecydowanie lepszy niż poprzednio. Zaczynamy bowiem od dwóch biegów klasykiem w Kuusamo, no i tu pewnie byłabym zdziwiona miejscem w trzeciej dziesiątce. Choć przyznaję, że w przeszłości zdarzały mi się miejsca i poza dziesiątką na początek w klasyku i to nie był problem. Po Kuusamo wystąpimy w Lillehammer i tam też będzie klasyk, więc dobrze dla mnie. No a potem Davos, no i tutaj dopiero zobaczymy, co będzie, bo sprint i 15 km stylem dowolnym to nie do końca moja bajka - oceniła Kowalczyk na swojej stronie internetowej. Na zawody w Lillehammer w polskiej ekipie czeka się z równą niecierpliwością, co na inaugurację w Kuusamo. - Jest szansa, że w drodze z Norwegii do Szwajcarii wpadniemy na chwilę do Polski. Może się uda spotkać rodziną, z którą póki co mamy wyłącznie kontakt telefoniczny lub za pośrednictwem internetu. Nikt jednak nie narzeka. Igrzyska w Soczi wszystkich bardzo mobilizują. To nasz wspólny cel - podsumował Węgrzyn.