Tajner cieszył się tym bardziej, że organizacja Pucharu Świata na Polanie Jakuszyckiej niemal od samego początku napotykała na trudności. Zaczęło się od problemów z transmisją telewizyjną. - Gdybym wiedział w czerwcu, że Telewizja Polska nie zrobi tego, to nie wiem czy byśmy się zdecydowali. TVP zażądała od nas około miliona złotych i to był problem. Zleciliśmy to innej firmie, która chciała mniej. Wpływy, które udało się uzyskać z tytułu sprzedaży praw do transmisji przeznaczyliśmy na sfinansowanie tej transmisji i wyszło dobrze, ale my jako związek sporo dopłacimy do tego - zdradził Tajner. Kolejnym problemem był termin, bo w ten sam weekend zaplanowano zawody Pucharu Świata w Zakopanem. - Chcieliśmy zamienić się z Novym Mestem, ale komisja biegowa odmówiła. Sprawa była jasna - jak chcecie organizować zawody, to w tym terminie, albo w ogóle. Okazało się, że kolizji nie ma, bo Zakopane ma swoje zawody, swoje godziny i nikt nikomu nie przeszkadzał - dodał prezes PZN. Niemal przed samymi zawodami w Jakuszycach pojawił się kolejny problem - brak śniegu. Sytuacja była na tyle dramatyczna, że realne stało się odwołanie imprezy. - Niektórych działacze stąd dzwonili do mnie i mówili, że lepiej odwołać. Powiedziałem, że staramy się do końca. To była tytaniczna praca, aby przygotować trasy, ale w sumie wszystko wyszło idealnie. Jest sportowy i organizacyjny sukces - zakończył Tajner.