"Kowalczyk rozpoczęła bieg niezbyt mocno i w pierwszej części traciła nawet trzy i pół minuty do czołówki. Później jednak przyspieszyła narzucając tempo niemożliwe do utrzymania przez rywalki. Zwyciężyła we wspaniały i dominujący sposób" - ocenił norweski dziennik "Verdens Gang". Zdaniem "Dagbladet" zwycięstwo podopiecznej trenera Aleksandra Wierietielnego pokazało jej wielką siłę zwłaszcza, że pobiła kolejny rekord tej historycznej imprezy kończąc bieg na 71. miejscu w klasyfikacji generalnej. "W ten sposób dokonała wyczynu nieosiągalnego wcześniej dla kobiet" - zaznaczył norweska gazeta. W tym legendarnym biegu najlepsza biegaczka uzyskała wcześniej 91. pozycję. Z kolei w "Aftenposten" oceniono, że swój pierwszy długodystansowy bieg Kowalczyk wygrała deklasując rywalki. "Druga na mecie faworytka Britta Johansson Norgren straciła ponad cztery minuty, a takie różnice nawet w długich biegach są dzisiaj rzadko spotykane" - zauważono. Komentatorzy kanału TV2 norweskiej telewizji podkreślili jeszcze przez zakończeniem biegu: "Jesteśmy świadkami wielkiej demonstracji siły". Dziennik "Aftonbladet" dodał natomiast, że "Kowalczyk przekraczając linię mety z wieńcem Biegu Wazów na szyi znokautowała narciarski świat". Gazeta zwróciła też uwagę na kłopoty na początku imprezy, kiedy zablokowała się taśma startowa łapiąc biegaczy jak ryby w sieć. W dodatku przy zwężonej z powodu dodatnich temperatur części startowej z 54 do 27 torów powstał chaos i Polka została z tyłu w tłumie zawodników, a w dodatku jeszcze złamała kijek. Pomimo koszmarnego początku pokazała jednak swoja wielką siłę fizyczną, a zwłaszcza woli. W "Dagens Nyheter" napisano:, że "po czasie depresji i roku problemów prywatnych polska gwiazda biegów pokazała, że jest ponownie numerem jeden". Dziennik "Expressen" jej debiut w Biegu Wazów określił jako wymarzony, a zwycięstwo cenne tym bardziej, że Polka miała ciężki sezon spadając z absolutnego topu narciarstwa biegowego, lecz "tym zwycięstwem bez wątpliwości powróciła na szczyt".